to zamiast stać się największym zbrodniarzem, mógłby zostać najbogatszym menedżerem przemysłu reklamowego”.
Odetchnąłem z ulgą (nie ze względu na pamięć Stalina, a raczej kondycję reklamy), ponieważ teza nie została udowodniona. A jednak jest coś na rzeczy. To właśnie Józef Wissarionowicz, z godną podziwu lekkością wykuł słynne określenie „inżynierowie dusz”, opiewane w piosence Wojciecha Młynarskiego. W wydaniu wodza rewolucji dotyczyło ono pisarzy, którzy mieli kształtować zdrowy kręgosłup szczęśliwego świata.
Do czego zmierzam? Postanowiłem napisać (śladowo i subiektywnie) na temat zarządzania uwagą. Dlaczego? Bo to bliskie mojej obsesji dotyczącej DISRUPTION. Jak lewa do prawej półkuli mózgowej. Jedna bez drugiej ani rusz.
Kreatorom marketingu także zależy, by zawładnąć, skusić (jeśli nie zmusić). Niech nas widzą, pożądają i… będą wierni. No dobrze, ale najpierw muszą zauważyć i usłyszeć.
Stanisław Lem, którego NIKT ;) nie zaliczy do popkulturowych wydmuszek, napisał w jakimś wywiadzie, a może w dziele Summa Technologiae, że w przyszłości ludzie będą czytać (zauważać) tylko samych siebie. Taka intelektualna masturbacja staje się powszechnie atrakcyjna (zastanawiam się, kto czyta nasze na tej stronie wynurzenia). Klasycznym przykładem obcowania ze sobą są dyskusje, których uczestnicy prowadzą monologi, nie słuchając innych.
Jak wobec tego zwracać uwagę na to, co chcemy powiedzieć, nie krzycząc i nie szokując. Może należy wyłowić swoje alter ego i z nim prowadzić dyskusję. Wystarczy odnaleźć bratnią duszę i rozmawiać z nią, przeglądając się w niej jak w lustrze. Ciekawym przykładem tego typu relacji jest wieloletnia wymiana listów Mrożka ze Skalmowskim. Ale kto teraz pisze listy!? Czy blogi przejmują tę funkcję? Czy to tylko kwestia zachwytu nową formą komunikowania się?
Wyłowienie alter ego w komunikacji nie-indywidualnej (marketingowej) może być receptą na efektywne zarządzanie uwagą. A założenia? Bardzo precyzyjnie wybierać grupę adresatów. Mówić do nich ich językiem. Pamiętać, jakimi kanałami dystrybuować wiadomość. Słuchać tamtej strony i pozwalać jej na wypowiedź. Swoją drogą przychodzą mi na myśl pojęcia mało popularne: „szczerość”, „prawdziwość intencji”. Bo jeśli tu nie będzie ściemy, to… w takiej komunikacji widzę świetlaną przyszłość. Bo inaczej popkultura będzie produkowała nawet nie wydmuszki, tylko… wydymuszki.
I zastanawiam się jeszcze, na ile pesymistycznie można odczytać zdanie Michaela Goldhabera, piszącego na temat zarządzania uwagą: „Znaczenie naszego życia jest wyrażane uwagą, jaką poświęcają nam inni. Bez poświęcania uwagi życie byłoby bez znaczenia”.
Artykuł pochodzi z serwisu Brand Energizing.