Od rana do wieczora piloci licytowali przejazdy na prawych fotelach znanych z tras rajdowych kierowców, pamiątki rajdowe, itp. Na ponad 2 kilometrowym odcinku głównej ulicy w centrum miasta – al. Piłsudskiego (od Sienkiewicza do Kościuszki) jeździli Mistrzowie Polski, zarówno tegoroczni, jak i z lat ubiegłych. Każdy chętny mógł spróbować swoich sił ścigając się wraz z zaproszonymi kierowcami i pilotami po wirtualnych odcinkach specjalnych w symulatorze gry Colin McRae Rally. Nagrodą w zabawie była podróż na prawym fotelu samochodu rajdowego u boku utytułowanego kierowcy.
– Każdy, kto wziął udział w licytacji, otrzymał specjalnie przygotowaną smycz oraz pamiątkową balaklawę. Można było także poznać tajniki wyprowadzania samochodu z poślizgu jeżdżąc autem wyposażonym w troleye – mówi Mariusz Stec, który rok 2005 zakończył zwycięstwem w klasyfikacji generalnej Górskich Samochodowych Mistrzostw Polski. – Na antenie telewizji rajdowcy przekazywali również podstawowe zasady bezpiecznego poruszania się po drogach – dodaje Mariusz Stec.
Akcja „Rajdowcy – Dzieciom” pojawiła się podczas finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy w 2001 roku. Od tamtej pory co roku do Łodzi przyjeżdżają znani z tras rajdowych kierowcy i ich piloci.
Dochód z imprezy przekazywany jest na konto fundacji Jurka Owsiaka. W tym roku WOŚP zbierała pieniądze na ratowanie dzieci poszkodowanych w wypadkach oraz na naukę udzielania pierwszej pomocy. W Łodzi jeździli już m.in.: Janusz Kulig, Leszek Kuzaj, Tomasz Czopik i wielu innych utytułowanych polskich kierowców rajdowych. Podczas imprezy można już było wsiąść na prawy fotel takich aut jak Toyota Corolla WRC, Mitsubishi Lancer, Subaru WRX STI czy Lancia Delta Integrale.
W tegorocznej edycji WOŚP rajdowcy zebrali dla dzieci ponad 50 tys. zł. W Łodzi, na prawych fotelach rajdowych bolidów zasiadło około 60 osób, z czego 25 u boku Mariusza Steca w Mitsubishi Lancer Evo VI. W sumie najwięcej pieniędzy zebrał Mariusz Stec, z którym przejazdy cieszyły się największą popularnością. Mariusz wykręcił najwięcej „bączków” i spalił najwięcej gumy – podczas imprezy zużył aż cztery komplety opon przejeżdżając ponad 300 km.