– Iwona Mikrut, autorka reportażu, od 11 lat współpracuje z TVP Kraków. Grozi jej, że będzie musiała oddać TVP 70 tys. zł, bo takie odszkodowanie od telewizji zostało zasądzone. – donosi „Gazeta Wyborcza”
– Iwona Mikrut prowadziła w TVP Kraków magazyn interwencyjny „Załatwmy to razem”. To właśnie w nim ukazały się dwa reportaże jej autorstwa, które stały się powodem procesu przegranego przez telewizję. – pisze „GW”
– Wyemitowane materiały dotyczyły głośnej przed trzema laty sprawy byłego urzędnika z Limanowej Stanisława B. W jednym z nich zarzuty o molestowanie dzieci stawiają mu brat żony i bliski znajomy jej rodziny. Wypowiada się również policjant, który potwierdza, że toczy się w tej sprawie śledztwo. Stanisław B. miał w tym materiale zakrytą twarz. – informuje dziennik
– Sprawą zainteresowałam się po interwencji mieszkańców, w tym również jego sąsiadów oraz żony – mówi dziennikarka. Ci sami ludzie powiadomili również o swoich podejrzeniach limanowski sąd rodzinny. Zaowocowało to później oskarżeniem mężczyzny o znęcanie nad rodziną i molestowaniem dzieci. Sąd pierwszej instancji uniewinnił mężczyznę od zarzutu molestowania (skazał natomiast za znęcanie się nad rodziną), ale po apelacji wyrok uchylono. I proces karny nadal się toczy.
– Stanisław B. pozwał telewizję, bo jego zdaniem materiał sugerujący molestowanie był nierzetelny. Sprawa toczyła się za zamkniętymi drzwiami. Sąd cywilny podzielił jego zdanie, nie czekając na ostateczne rozstrzygnięcie sądu karnego. Zaskakujące jest to, że dwa lata wcześniej Sąd Rejonowy w Limanowej, do którego Stanisław B. wystąpił przeciw reporterce z prywatnym aktem oskarżenia o zniesławienie, stwierdził, że „sposób gromadzenia materiału do reportażu oraz jego montaż były zgodne z wymaganiami wiedzy w tej dziedzinie oraz spełniały kryteria rzetelności i bezstronności dziennikarskiej”. – czytamy w „Gazecie Wyborczej”