Jak pisze 'Rzeczpospolita’ Waldemar Dziki z końcem tego roku być może rozstanie z Polsatem, o czym zresztą spekulowano od kilku miesięcy. Jego miejsce zająć może właśnie była szefowa TVP2.
Sam Dziki nie chce komentować tych plotek. – Rzeczywiście dwa lata temu podpisałem kontrakt i teraz będziemy go przedłużać albo nie. To jednak nie zależy ode mnie, lecz od moich mocodawców – zastrzega w wypowiedzi dla Rzeczpospolitej. Nie chciał powiedzieć, kiedy wygasa jego kontrakt, zasłaniając się jego poufnością.
'Rzeczpospolita’ donosi, że jako przykład rosnących wpływów Niny Terentiew w stacji niektórzy podają fakt, że zajęła gabinet po Tomaszu Lisie, odkąd on wraz z całym zarządem przeniósł się piętro wyżej. – Proszę nie doszukiwać się w tym żadnych podtekstów. Tomasz Lis siedział tam tymczasowo, gdy piętro zarządu było remontowane – zaznacza w wypowiedzi dla dziennika, Katarzyna Wyszomirska, rzecznik prasowy Polsatu.
Terentiew, formalnie doradca zarządu, ma zajmować się w Polsacie polską produkcją rozrywkową. Jak pisze 'Rzeczpospolita’, według jednego z członków zarządu była dyrektor Dwójki „skupiła się na przeforsowaniu kilku konkretnych projektów” m.in. serialu kryminalnego w reż. Krzysztofa Langa z Pawłem Wilczakiem, Bogusławem Lindą i Krzysztofem Pieczyńskim czy międzynarodowej koprodukcji „Wojna i pokój”, w którą zaangażowany jest Polsat.
Ale to właśnie rozrywka leży tez w kompetencjach Dzikiego jako dyrektora zarządzającego. – Waldemar Dziki popiera te projekty, więc trudno nas posądzać o jakiś konflikt – mówi w rozmowie z ‘Rz’ Terentiew. Wtóruje jej Dziki: – Żadnego konfliktu nie ma, a z panią Niną znamy się od lat i często rozmawiamy.