– „Jest powszechnie znanym faktem, że w wielu przypadkach, dzięki działaniom dziennikarzy noszącym znamiona tzw. prowokacji dziennikarskiej doszło do wykrycia szeregu patologicznych społecznie zjawisk, w tym wielu groźnychprzestępstw” – napisał w uzasadnieniu sąd. „Działania takie nie mogą być więc uznane za szkodliwe społecznie, wręcz przeciwnie, leżą w społecznym interesie.” Orzeczenie jest prawomocne. – czytamy w 'Rzeczpospolitej’.
Z decyzji sądu zadowolony jest Edward Miszczak, dyrektor programowy TVN. – Wśród stróżów prawa zwyciężył zdrowy rozsądek – mówi „Rz”.
-Czy wyrok będzie miał znaczenie dla środowiska dziennikarzy? Prawnicy nie są zgodni. Profesor Marian Filar z Uniwersytetu im. Mikołaja Kopernika w Toruniu uważa, że decyzja sądu to pyrrusowe zwycięstwo dziennikarzy. – Werdykt ten oznacza, że czyn jest przestępstwem. Tylko w tych konkretnych warunkach sąd uznał, że nie jest on społecznie szkodliwy. Ale nie można wyciągać z tego wniosków uogólniających, że każde podobne zachowanie będzie uznane za znikomo szkodliwe społecznie – uważa Filar.
Innego zdania jest profesor Piotr Kruszyński z Uniwersytetu Warszawskiego. – Jest to bardzoważne dla środowiska, dlatego że pozwala dziennikarzom dokonywać prowokacji. Oczywiście pod jednym warunkiem: że nie ma na celu osobistej rozgrywki, tylko ochronę wyższego interesu społecznego – tłumaczy Kruszyński. – Polskie prawo nie jest precedensowe i to rozstrzygnięcie dotyczy tej konkretnej sprawy, ale w przyszłości będzie się można na nie powoływać.
– Reporter programu „Uwaga!” TVN został oskarżony przez prokuraturę o posługiwanie się sfałszowanym dowodem. Chodziło o reportaż, w którym Kuczek za pomocą fałszywego dowodu, który bez kłopotu kupił na bazarze, wynajął mieszkanie i wypożyczył samochód. – informuje dziennik.