Bankructwo Kirch Media, spółki w której skład wchodzą ogólnodostępne stacje telewizyjne Pro7 i Sat.1, a także firma handlująca prawami emisji, oznacza koniec 47-letniego zarządzania firmą przez Leo Kircha. Niemiecki magnat medialny, który rozpoczymał działalność od handlu prawami filmowymi ogłosił w poniedziałek swoją rezygnację.
Obecnie spółka Kirch Media zostanie poddana restrukturyzacji. Procesem kierować mają cztery banki, które finansowały w ostatnich latach działalność firmy. Bezpośrednią przyczyną plajty jest zadłużenie sięgające 6,5 mld dol., spowodowane choćby niespłaconymi zobowiązaniami w Hollywood.
Zarządzaniem Kirch Media zajmą się teraz Wolfgang van Betteray i Hans-Joachim Ziems, dwaj prawnicy specjalizujący się w upadłościach i doradcy Kircha, którzy do prowadzenia firmy będą korzystać z protekcji sądu. Zajmą się biężącym prowadzeniem działalności i restrukturyzacją.
Jak ujawnił van Betteray, Kirch jest winny amerykańskim studiom filmowym ok. 500 mln dol., znacznie większą kwotę niż pierwotnie sądzono. Właśnie to przechyliło szalę, doprowadzając giganta do ostatecznej plajty.
Cztery banki kredytujące działalność spółki – Commerzbank, DZ Bank, HypoVereinsbank i Bayerische Landesbank, które łącznie pożyczyły firmie 1,4 mln euro, przejmą przejściowo kontrolę nad Kirch Media.
Szef Commerzbank powiedział, iż potrzeba będzie zastrzyku finansowego w postaci kilku miliardów euro, aby doprowadzić działalność firmy do stanu sprzed wielu lat. Banki mają zaprosić do udziału w procesie wszystkich chętnych inwestorów, którzy wierzą w przyszłość spółki po restrukturyzacji.
Okazuje się jednak, że jedynymi potencjalnymi inwestorami, którzy są chętni do przejęcia udziałów w Kirch Media i finansowaniu działalności firmy są Rupert Murdoch, już w tej chwili udziałowiec niemieckiej Premiere World, a także premier Włoch Silvio Berlusconi i jego spółka Mediaset. Szczególne kontrowersje budzi ta druga opcja – niektórzy obawiają się, iż Berlusconi mógłby manipulować niemiecką opinią publiczną.
Tymczasem pomoc w ratowaniu 10 tys. miejsc pracy, głównie w Monachium, które są zagrożone w wyniku problemów Kircha zapowiedział Gerhard Schroder.
***
=$zdjecie[1]?> Właściciel największego niemieckiego koncernu medialnego, 75-letni Leo Kirch, jest jednym z ostatnich przedstawicieli generacji „dinozaurów”, który po II wojnie światowej zbudował od zera rodzinne imperium gospodarcze, kierując nim przez prawie pół wieku.
Rozpoczynał od sprzedaży NRD-owskich lornetek w Niemczech Zachodnich i wymiany damskich pończoch na jugosłowiańską śliwowicę. W ten sposób utrzymywał się, studiując równocześnie ekonomię na uniwersytecie w Norymberdze.
Po zrobieniu doktoratu młody biznesmen rzucił się w wir handlu filmami, przeczuwając rosnące zapotrzebowanie telewizji na ten towar. W 1956 r. nabył prawa do swego pierwszego filmu – „La Strada” Feliniego. Trzy lata później założył firmę BetaFilm, której pierwszą transakcją było zakupienie pakietu 100 filmów od Warner Brothers. Zawierał umowy ze studiami filmowymi w Hollywood, odsprzedając następnie prawa do filmów publicznym telewizjom ARD i ZDF.
W latach 80. kariera Kircha uległa przyspieszeniu. Jego przyjaciel – Helmut Kohl został w 1982 r. kanclerzem Niemiec, zapewniając mu polityczne poparcie. W rządzącej przez CSU Bawarii, gdzie mieści się centrala koncernu, rozwój telewizji prywatnej umożliwił dalszą ekspansję koncernu. Stacja SAT 1, w której udział Kircha wynosi obecnie 59 proc., należy do najpopularniejszych stacji niemieckich. Udziały w koncernie wydawniczym Springera (obecnie 40 proc.) zapewniały Kirchowi wpływ na media drukowane.
Następny wielki projekt Kircha, płatna telewizja, zakończył się fiaskiem, stając się główną przyczyną obecnego bankructwa. Płatna platforma Premiere World wystartowała w 1991 r. Jednak telewidzowie niemieccy, mogący wybierać pomiędzy dziesiątkami darmowych programów, wykazali dużo mniejsze zainteresowanie niż przewidywały władze koncernu.
Unikający rozgłosu i mediów Kirch sprawia wrażenie, jakby pogodził się z klęską swego imperium. „Bóg dał, Bóg wziął” – miał powiedzieć, według „Seudeutsche Zeitung”, komentując możliwość przejęcia swego imperium przez australijskiego potentata Ruperta Murdocha.