Adam Bielan, rzecznik PiS, mówi „GW”, że istnieje zagrożenie, że i na tym posiedzeniu Sejm nie zajmie się wyborem nowych członków: – Bo parlament nie do końca pracuje normalnie. Jak Sejm przyjmie budżet, to sytuacja się uspokoi.
Dziennik pisze, że PiS od tygodnia straszy LPR, Samoobronę i PSL przyspieszonymi wyborami, jeśli parlament nie przyjmie budżetu do 1 lutego. Nadal nie wiadomo, z kim PiS utworzy koalicję.
Tak tę rozgrywkę tłumaczy „Gazecie” jeden z posłów PiS: – Jeśli powstanie koalicja z LPR i Samoobroną, to będziemy musieli dotrzymać obietnicy i w zamian za pomoc przy przepchnięciu ustawy medialnej odstąpić tym partiom dwa sejmowe miejsca w KRRiT. A to ważna decyzja, bo to wybór na kolejne sześć lat. Jeśli będzie koalicja z PO, to nie ma mowy, by do Krajowej Rady weszli ludzie Leppera i Giertycha. A jeśli będą nowe wybory, to PiS w nowym Sejmie będzie tak silny, że nie będzie musiał się z nikim dzielić wpływami w Radzie, czyli w mediach publicznych.
„Gazeta Wyborcza” przypomina, że PiS w pośpiechu, jakiego nie pamiętają najstarsi stażem posłowie, przy głośnych protestach opozycji, że łamany jest regulamin i parlamentarne zwyczaje, w ostatnich dniach ub. roku przepchnął przez parlament projekt ustawy o RTV.
– Chodziło o szybkie odwołanie starej, zdominowanej przez lewicę KRRiT. Politycy PiS twierdzili, że stara Rada mogłaby jeszcze wymienić rady nadzorcze mediów publicznych i zablokować w ten sposób na trzy lata możliwości wymiany władz tych mediów. Swój cel partia Kaczyńskich osiągnęła. Ustawa weszła w życie 1 stycznia. Stara Rada przestała istnieć – pisze gazeta.
W to arcyszybkie stanowienie prawa zaangażował się nawet prezydent Lech Kaczyński i już po jednym dniu lektury złożył podpis pod ustawą.
Choć ustawa przewidywała, że nowych pięciu członków prezydent, Sejm i Senat powołają „niezwłocznie”, nie zrobili tego do tej pory. Jeszcze dwa tygodnie temu marszałek Sejmu Marek Jurek (PiS) zapewniał, że „nieprzekraczalnym terminem jest termin styczniowy, mamy dwa posiedzenia w styczniu, na jednym z nich, mam nadzieję, że wybierzemy członków Rady” – czytamy w „Gazecie Wyborczej”.
Sejm wybiera dwóch z nich – PiS obiecał te miejsca Samoobronie i LPR. Sam PiS liczy na jedno miejsce z puli Senatu i dwa z puli prezydenta. W ten sposób zapewni sobie większość w nowej KRRiT. I po jej wybraniu kontrolę nad mediami publicznymi.
Gazeta pisze, że tymczasem Rady nie ma już trzy tygodnie, choć jej istnienie przewiduje konstytucja. – Źle to wygląda – przyznaje konstytucjonalista prof. Piotr Winczorek. I mówi, że odpowiedzialność za zapewnienie ciągłości władzy państwowej w takiej sytuacji spada na wszystkie trzy organa: prezydenta, Sejm i Senat. Czy mogą ponieść za to jakąś odpowiedzialność? – Parlament nie – mówi konstytucjonalista – ale prezydenta może ktoś kiedyś zechcieć postawić za to przed Trybunałem Stanu.
– Nie sądzę, by została naruszona konstytucyjna zasada ciągłości władzy państwowej. Nie wiem, dlaczego parlament nie powołał do tej pory swoich członków. Prezydent wstrzymywał się do tej pory z powołaniem swoich członków do czasu, aż zrobi to parlament – mówi „GW” Maciej Łopiński, rzecznik prezydenta.
Rzecznik praw obywatelskich prof. Andrzej Zoll zastanawia się nad zaskarżeniem ustawy do Trybunału Konstytucyjnego. Wprawdzie wyrok zapadłby za jakiś czas i nie zmieniłby obecnej sytuacji, ale – jak powiedział Zoll w Radiu TOK FM – miałoby to znaczenie na przyszłość.
Wieczorem konwent seniorów zdecydował o dopisaniu wyboru członków KRRiT do porządku zaczynającego się dziś posiedzenia Sejmu. Głosowanie mogłoby się odbyć w czwartek lub w piątek. Czyli po decyzjach w sprawie budżetu.