– Niedzielny wieczór wyborczy obejrzało w telewizji publicznej 5,2 mln widzów, podczas gdy serial „Na dobre i na złe” zbiera przed ekranami 6 mln osób. Czy szpital w Leśnej Górze interesuje Polaków bardziej niż to, kto zastąpi Aleksandra Kwaśniewskiego w Pałacu Prezydenckim? W odróżnieniu od kampanii wyborczej trwającej już od kilku ładnych miesięcy sam „Wieczór wyborczy” jest widowiskiem o odwróconej dramaturgii. Tak, jakbyśmy w meczu piłkarskim oglądali najpierw wynik, a dopiero potem grę. W „Wieczorze” najpierw widzimy, kto zwyciężył, a potem komentatorzy mówią dlaczego. – pisze „GW”
– W TVP 1 „Wieczór” wystartował o godz. 19.56, gdy do zakończenia głosowań zostawały jeszcze cztery minuty. „Jedynkę” oglądało wówczas 5,7 mln widzów. W ciągu czterech minut ta liczba wzrosła do ponad 7,4 mln, potem przez kolejne cztery minuty przekroczyła 7,7 mln osób. W komercyjnej TVN, do której dostęp ma mniej rodzin, „Wybory 2005” o godz. 19.50 oglądało 2,6 mln widzów, a o 20, gdy podano wynik, było ich już 3,76 mln. W chwili więc, gdy ogłoszono zwycięstwo Tuska, programy wyborcze TVP 1 i TVN oglądało łącznie ok. 11,5 mln osób! – informuje „Gazeta Wyborcza”
– Znaczna część obejrzała wieczory wyborcze do końca. O godz. 21.57 TVP 1 oglądało ponad 4 mln Polaków, a TVN w tym samym czasie zgromadził 2,8 mln osób. To właśnie dla nich stacje telewizyjne robią wyborcze maratony i wydają duże pieniądze. Wartość przetargu na wykonanie sondaży ogłoszonego przez TVP wynosiła 3,3 mln zł netto (bez VAT), czyli ponad milion dolarów. Wartość kontraktu między TVN i firmą GfK Polonia nie jest znana, ale na pewno jest niebagatelna. A badania są tylko jedną z pozycji w kosztorysie stacji telewizyjnych relacjonujących wybory. Notowany na giełdzie TVN poinformował nawet inwestorów, że III kwartał będzie trudny finansowo m.in. ze względu na wybory. – czytamy w „Gazecie Wyborczej”