– Stale pilnowana przez funkcjonariuszki Wojsk Pogranicznych spędziła noc w lotniskowym hotelu dla deportowanych. W środę pogranicznicy anulowali jej wizę, wręczyli decyzję o deportacji i wsadzili do samolotu do Polski. Na decyzji jako przyczynę deportacji napisali ,z innych przyczyn. Jakich konkretnie, nie wiemy. Niczego nie dowiedział się także konsul Mirosław Jagielski. który próbował się spotkać zzatrzymaną dziennikarką. Pogranicznicy nie chcieli go do niej przepuścić, tłumacząc, że Romaszewska formalnie nie znalazła się na terytorium Białorusi. Zaden białoruski urząd nie chce wyjaśnić, dlaczego dziennikarka została wyrzucona. Rzecznika białoruskiego MSZ stać było tylko na stwierdzenie, że nie ma to nic wspólnego zjej działalnością dziennikarską. Od rzecznika Wojsk Pogranicznych ppłk. Jurija Kozaczenki usłyszeliśmy, że w tym przypadku pogranicznicy działali zgodnie Z prawem. Rzecznik KGB odmówił komentarzy. Prawdziwa przyczyna deportowania korespondentki TVP jest jednak jasna. W przyszłym roku na Białorusi będą wybory prezydenckie, które Aleksander Łukaszenko ubiegający się o trzecią kadencję zamierza wygrać jak sam to określa elegancko, czyli miażdżącą przewagą. Można się spodziewać, że wielu innych korespondentów zagranicznych straci wkrótce możliwość pracy na Białorusi. – pisze „Gazeta Wyborcza”


Deportowana dziennikarka TVP
Po dobie przetrzymywania na lotnisku w Mińsku władze Białorusi deportowały wczoraj akredytowaną w tym kraju korespondentkę TVP Agnieszkę Romaszewską. Nadal nie wiemy jednak za co Romaszewska, która ma wizę. akrudytację dziennikarską i zameldowanie na Białorusi, została zatrzymana we wtorek na mińskim lotnisku po przylocie z Warszawy. – czytamy w „Gazecie Wyborczej”
15 grudnia 2005
Reklama