– Innymi słowy stwarzałoby wrażenie, że rząd dzieli obywateli na lepszych i gorszych. Dlatego nawet politycy reprezentujący jedynie określone obwody wyborcze nie faworyzują konkretnych tytułów – dodawał.
Amerykański korespondent przypomniał, że Radio Maryja, Telewizja Trwam i Nasz Dziennik to media niszowe. – Nie z powodu liczby odbiorców lecz za sprawą propagowania określonej wizji świata zamiast podawania suchych informacji – jak czynią media głównego nurtu. Trudno wyobrazić sobie sytuację, w której senator Kennedy organizuje wcześniejszą konferencję dla mediów katolickich, czy senator Liberman – dla żydowskich – tłumaczył Milewski.
– W przypadku administracji federalnej kierowanie się preferencjami ideologicznymi przy doborze środków przekazu byłoby sprzeczne nie tylko z kardynalnymi zasadami uprawiania polityki czyli niewyróżniania określonych grup ale również ze zdrowym rozsądkiem – wyjaśniał dla TVN24 Piotr Milewski. – Prezydent Bush wolałby pewnie czasami zrobić konferencję dla przyjaznych mu „Washington Times” i telewizji Fox News niż dla całego spektrum mediów, ale wówczas, to co chce powiedzieć dotarłoby do znacznie mniejszej grupy wyborców – dodawał.
Milewski uważa, że sytuacja podobna do tego, co miało miejsce w czwartek w Sejmie jest zupełnie nieprawdopodobna. – Ale gdyby do czegoś takiego doszło sądzę, że nasi amerykańscy koledzy po fachu nie zbojkotowaliby drugiej konferencji. Wykorzystaliby ją raczej do zadania pytań czy rząd uważa publiczność mediów niekatolickich za obywateli drugiej kategorii. Choć, skoro informacja poszła już w świat, być może na drugą konferencję zwyczajnie by się nie fatygowali, bo i po co, skoro wiadomo, co się wydarzyło – mówił w korespondencji ze Stanów Zjednoczonych.
– W Stanach Zjednoczonych media o wiele bardziej potrzebne są politykom niż politycy mediom. Waszyngtońskimi rozgrywkami pasjonuje się około 5 procent społeczeństwa, bo tyle wynosi zbiorcza oglądalność sieci stricte informacyjnych – tłumaczył Piotr Milewski. – ABC, CBS i NBC pokazują w lokalnych dziennikach głównie: wypadki, morderstwa, pożary oraz hollywoodzkie gwiazdy, bo dla zdecydowanej większości konsumentów informacji to znacznie bardziej ciekawe niż jakiś pan w garniturze, który chce być utrzymywany przez podatników i w związku z tym potrzebuje ich głosów – opowiadał TVN24.