– Prezes Zarządu PR SA Krzysztof Czabański, po rozpatrzeniu opinii prawnych dotyczących spotu reklamowego Platformy Obywatelskiej, podjął decyzję o dopuszczeniu go do emisji w programach Polskiego Radia – informuje Tadeusz Fredro – Boniecki, rzecznik prasowy publicznego radia.
W czwartek Fredro – Boniecki tłumaczył nam, że Polskie Radio nie dopuściło do emisji reklamy „ze względu na to, że nosi znamiona reklamy porównawczej sprzecznej z dobrymi obyczajami i narusza postanowienia Ustawy o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji”.
Kontrowersyjną reklamę nadadzą także TVN i Polsat. Oba kanały poddały spot ekspertyzom prawnym, które pozwoliły na emisję reklamy na ich antenach. Spot do emisji dopuściło także Radio Zet.
Katarzyna Brzezińska, PR manager Radia Zet, tłumaczy nam, że rozgłośnia obawiała się, iż emisja spotu wyłącznie na jej antenie mogłaby być odebrana jako wyraz poparcia dla jednej partii. – Wypłynęłoby to negatywnie na wizerunek Radia Zet jako medium niezależnego politycznie – dodaje.
– W sytuacji gdy rozpowszechnianie spotu zapowiedziały też inne media uznaliśmy, że słuchacz odbierze jego treść jako głos partii politycznej w debacie publicznej, a nie opowiadanie się za jedną, określoną opcją polityczną – wyjaśnia nam Brzezińska.
W spocie Platforma Obywatelska pokazuje dysproporcje w zarobkach między ludźmi Prawa i Sprawiedliwości w spółkach Skarbu Państwa, a nauczycielami i lekarzami.
Komentarz:
Zdaniem prof. Wiesława Godzica, medioznawcy z SWPS, media publiczne boją się emisji spotu PO z dwóch powodów. – Po pierwsze polityczną poprawność pojmują jako purytanizm i koniunkturalizm polityczny i obyczajowy. A więc lepiej się nie wychylać, skoro nie wiadomo, jak postąpić. To zawsze była cecha polskich mediów publicznych – mówi nam i dodaje: – Po drugie obawiają się aktualnie rządzącej koalicji. Po prostu – jej zemsty.
– Sam spot jest „normalny” w kategoriach europejskich. Tak retoryczny i manipulacyjny, jak to jest przyjęte. Zwróćmy uwagę, że – w przeciwieństwie do wielu innych – nie sugeruje i nie kojarzy się, chociaż jest agresywny. Mówi wprost i bez ogródek. To pewnego rodzaju wartość w dyskursie polityczny – nauczmy się to cenić – tłumaczy nam Godzic.