Poniedziałkowe zamieszanie wokół Krajowej Rady było niewątpliwą wiadomością dnia. Najpierw Radę zaatakował premier, mówiąc w Sygnałach Dnia w radiowej Jedynce, że w Konstytucji niezbędne są zmiany, polegające m. in. na likwidacji KRRiT. Godzinę później na urzędników ze Skweru kardynała Wyszyńskiego spadły prawdziwe gromy. Posłał je z głośników radia RMF sam prezydent Kwaśniewski. Prezydent odniósł się do sobotniego przesłuchania przed sejmową komisją śledczą przewodniczącego Rady. Juliusz Braun przyznał, że można podejrzewać, iż na różnych etapach prac nad projektem nowelizacji Ustawy o Radiofonii i Telewizji mataczono. Chodziło o znikające z komputera akapity i zdania, w tym o słynną „dwójkę” wymazaną z projektu w kontekście prywatyzacji drugiego kanału TVP.
– Na znak protestu powinien [Braun – przyp. MediaLink] przynajmniej jakieś działania podjąć, choćby podając się do dymisji. Albo wręcz ja mam takie oczekiwanie i taki apel jako prezydent chciałbym wystosować, żeby tę sprawę Krajowa Rada oceniła w swoim gronie. Myślę, że gdyby w całości podała się do dymisji i umożliwiła dokonanie wyboru i oceny w najbliższych tygodniach i miesiącach, to byłoby też potrzebne – powiedział prezydent radiu RMF FM.
Po południu odbyło się nadzwyczajne posiedzenie Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. Jednak podczas spotkania, wbrew oczekiwaniom Aleksandra Kwaśniewskiego, żaden z członków KRRiT nie podał się do dymisji. Tuż po nim z ustaleń wyłamało się dwoje członków: Danuta Waniek (w Radzie do 14.05.2007) i Waldemar Dubaniowski (w Radzie do 18.04.2003). Złożyli oni swe rezygnacje na ręce tego, który powołał ich w szeregi KRRiT, czyli samego prezydenta. Kwaśniewski nie przyjął rezygnacji, tłumacząc, że „do dymisji podali się najlepsi i najbardziej kompetentni członkowie Rady, a nie ci, którzy powinni.” Prezydent oświadczył, że wciąż podtrzymuje swe zdanie o konieczności dymisji całej Rady.
Członkowie KRRiT przyjęli jednak zasadę „jeden za wszystkich – wszyscy za jednego”. Przewodniczący Braun oświadczył wprost po przylocie z Paryża, że o swej ewentualnej dymisji zadecyduje po spotkaniu z prezydentem. Zastrzegł również, że odejdzie, jeśli zrobią to pozostali jego koledzy z KRRiT. Przewodniczący wyznał również, że jeżeli jego odejście ma sprawić, że Rada się odpolityczni, zrobi to z największą przyjemnością.
Rada działa dalej w niezmienionym składzie. Trudno jest ot tak zachwiać jej strukturą. W praktyce bowiem jej członkowie są nieodwoływalni. W myśl Art. 7 p. 6 Ustawy o Radiofonii i Telewizji swoją posadę mogą stracić jedynie wówczas, gdy: zrzekną się swej funkcji, zapadną na chorobę trwale uniemożliwiającą jej sprawowanie, zostaną skazani prawomocnym wyrokiem za popełnienie przestępstwa z winy umyślnej, lub naruszą przepisy ustawy co najpierw musi stwierdzić Trybunał Stanu. Z funkcji członka KRRiT może również odwołać Sąd Ostateczny. Kadencja całej Rady wygasa jedynie w wypadku odrzucenia jej rocznego sprawozdania przez Sejm i Senat. Niebawem rozpatrzeniem sprawozdania KRRiT powinien zająć się Sejm.
Już wkrótce ze swoimi posadami pożegnają się jednak trzej członkowie KRRiT. Ich kadencje dobiegają końca. Będą to Waldemar Dubaniowski (rekomendowany przez prezydenta), Jan Sęk (rekomendowany przez Senat) i Adam Halber (rekomendowany przez Sejm). Pojawiają się już pierwsze nazwiska osób, które miałyby wskoczyć na ich miejsce. Wśród kandydatów wymienia się m. in. Eugeniusza Smolara, posła Ryszarda Ulickiego z SLD, oraz szefa senackiej Komisji Kultury i Środków Przekazu Ryszarda Sławińskiego. Jak powiedział jeden z obecnych członków Rady Jarosław Sellin (na stanowisku do 20.04.2005), jeśli teraz skład Krajowej Rady zostanie zmieniony, „to w przypadku kolejnego składu – idąc nieco na skróty – sześciu członków wskaże Leszek Miller, a trzech Aleksander Kwaśniewski”.