Piotr Skwieciński zastąpił na stanowisku prezesa PAP Waldemara Siwińskiego, który kojarzony jest z Sojuszem Lewicy Demokratycznej. Kadencja dotychczasowego zarządu zakończyła się po tym, jak zebrało się w piątek Walne Zgromadzenie Akcjonariuszy.
Wiceprezesem PAP pozostała Ada Kostrz – Kostecka. Zdaniem Andrzeja Stankiewicza głównie po to, aby na początku pomóc Skwiecińskiemu. – Sądzę, że dwie osoby to tylko etap przejściowy – mówi nam.
Andrzej Stankiewicz z „Rzeczpospolitej” nie kwestionuje dziennikarskich umiejętności Piotra Skwiecińskiego, ale uważa, że przecież nie to zdecydowało o jego nominacji. – Nie sposób też uniknąć wrażenia, że Skwieciński dostał PAP na otarcie łez, bo przecież miał zostać dyrektorem TVP3 – wyjaśnia nam Stankiewicz.
– Miotła w PAP to i tak operacja w białych rękawiczkach w porównaniu z tym, jak koalicja PiS – Samoobrona – LPR podzieliła lupy w zarządzie TVP – uważa Andrzej Stankiewicz.
Zdaniem Luizy Zalewskiej z „Newsweeka”, Piotr Skwieciński to jeden z najbardziej inteligentnych i niezależnych dziennikarzy, z jakimi miała okazję pracować. – Komentarze, że to element partyjnego desantu na media, są więc wyjątkowo nietrafione – tłumaczy nam. Zalewska przypomina, że jedyną partią, z jaką Skwiecińśki był związany była na początku lat 90. Unia Demokratyczna.
– Skwieciński prezentował wyjątkowo niepopularne i na prawicy i na lewicy poglądy, przez co spychany był na margines publicystycznego mainstreamu. Obawiam się, że ci, którzy krytykują tę nominację, nie maja pojęcia, co oznacza niezależne dziennikarstwo – wyjaśnia nam Luiza Zalewska.
Piotr Skwieciński na początku lat ’90 pracował w „Życiu Warszawy”. W TVP1 był zastępcą szefa „Wiadomości”. Później pracował w „Życiu”. Od 1998 roku kierował redakcją krajową Polskiej Agencji Prasowej. Przez ostatnie lata związany był z telewizją Puls. Jako komentator występował m.in. w Radiu Tok FM.