„Z kolei PiS utrzymuje, że może uleczyć media z choroby upartyjnienia mając za pomocników LPR i Samoobronę. Zupełnie jak w programie »Nie do wiary«”.
„Ustawa medialna to pierwsza próba przeprowadzenia reformatorskiej ustawy przez rząd, za którym nie stoi większość parlamentarna. Odbywa się to kosztem ustępstw na rzecz drobnych koalicjantów (…). Nie da się reformować kraju, nie mając większości. (…) Nie da się naprawiać kraju przechodząc do twardej opozycji i głosując przeciwko własnym obietnicom. Jedyne, co w ten sposób można zaoferować wyborcom, to makabryczny pokaz seppuku w ławach rządowych i opozycyjnych. Będzie to ciekawe, acz bezsensowne, niezależnie od tego, czyja telewizja to pokaże.”
Joanna Olech raz na dwa lata ogląda w Monachium Prix Jeunesse – przegląd najlepszych w świecie programów telewizyjnych dla dzieci i wtedy „miota ciche obelgi pod adresem prezesów TVP, którzy z racji swojej dzieciofobii i konsekwentnego lekceważenia małych widzów zlewają się w jedną figurę Prezesa Aroganta”.
W czasie Festiwalu rzuca się w oczy „pokora realizatorów wobec dziecka (…). Wielokrotnie przyglądałam się realizacjom programów dla dzieci na Woronicza – mali goście traktowani są instrumentalnie, poszturchiwani i pouczani, z reguły klepią bezmyślnie tekst podrzucony przez redaktora. Są statystami w spektaklu arbitralnych dorosłych – jak tresowany kujon na szkolnej akademii.”
„Na tle medialnych przysmaków nasza rodzima pasza treściwa wygląda żałośnie. Skansen rutyny i chałtury, nietknięty zmianą od lat. Niskie budżety, niskie wymagania, pozorowanie działalności. Jak każda dziedzina życia niedotknięta krytyką i oceną, telewizja dziecięca wegetuje od lat w stanie hibernacji, jak mierny uczeń – tak nijaki, że jego imienia żaden nauczyciel nie spamięta.”
Jan Strzałka w Bilansie roku 2005 tak zaczyna tekst „Na śmierć kultury w telewizji publicznej”: „Cierpiała, wiła się w mękach, traciła przytomność. Rankiem się mizdrzyła, po południu pudrowała i krygowała, wieczorem wołała księdza(…)Zgasła cicho, dusza z ciała wyleciała, na zielonej łące stała. Nie żegnano jej z honorami (…) Danuta Waniek nie spowiła się w czerń, Nina Terentiew nie omdlała nad jej grobem, niepocieszony Jan Dworak nie palnął sobie w łeb.”
Ale nieboszczka żyje, budzi się koło północy. „Żyje skromnie, za 23 mln rocznie, widać i za grosze da się związać koniec z końcem. Zapewniliśmy jej przytulną izolatkę(…)Żyje radośnie niczym prowadząca teleturniej, spytajcie ośmiuset sześćdziesięciu trzech widzów kanału „Kultura” (pełną listę widzów opublikujemy w następnym numerze).”