„Do niedawna pogląd, że cała polityka to bagno, głosili ludzie gorzej wykształceni(…). Dziś trudno doprawdy uważać inaczej.” Sergiusz Kowalski – socjolog, tłumacz i publicysta – wytyka palcem polskich łobuzów – od tych oczywistych jak Roman Giertych i Andrzej Lepper, poprzez tych, którzy torują im drogę do władzy, by na Lechu Kaczyńskim, Bronisławie Wildsteinie i Jacku Kurskim skończyć.
Tomasz Potkaj komentuje „Polskę maszerującą” (omawiając m.in. Paradę równości, lipcowe zamieszki wywołane przez górników, marsz alterglobalistów). „Kto będzie demonstrował w obronie demokracji w 2006 r., nie wiadomo. Jednak póki ludziom w ogóle chce się publicznie artykułować swoje poglądy, nie jest jeszcze najgorzej.”
O zmianach w sferze prawnej naszej rzeczywistości pisze karnista z UJ – Włodzimierz Wróbel. „To był kolejny rok pogłębiającej się inflacji prawa (…).Nasiliło się zamieszanie lustracyjne(…). Nowe, niekoniecznie lepsze standardy prawne stworzyły komisje śledcze. Rozgorzała dyskusja wokół prezydenckiego prawa łaski. Najdotkliwszą ofiarą wojny politycznej stały się jednak prokuratura i służby specjalne, bezwzględnie wykorzystywane w walce o sukces wyborczy.”
O mediach jako I władzy pisze Rafał Szymczak, prezes zarządu Związku Firm Public Relations: „(…) media wydają się być kontrolowane słabiej niż pozostałe władze, a przecież istota podziału władz zasadza się na równowadze osiągniętej przez wzajemną kontrolę”.
Robert Gwiazdowski – prezydent Centrum im. A. Smitha – analizuje naszą sytuacje na rynku surowców naturalnych. W darze od Pana Boga dostaliśmy położenie nad Bałtykiem, dzięki któremu zawsze możemy ropę przywieźć, niezależnie od działań politycznych Rosji. Zaleca jednak zapoznanie się z nagrodzoną w tym roku Nagrodą Nobla teorią gier żeby wiedzieć jak z Rosjanami i Niemcami grać.
Paweł Huelle komentując sytuację naszej Rzeczpospolitej Trzeciej i Pół oskarża „polityków, którzy sami z siebie dyskredytują historyczne epoki i arbitralnie nadają im nazwy” o pychę. „Tylko Bogowie mają przywilej zamieniania słów w rzeczywistość. Politycy, którzy o tym zapominają kończą (…) jako pożywka kabaretowych skeczów.”
O wymykających się kontroli demokratycznych zmianach na Ukrainie i Bliskim Wschodzie piszą kolejno Anna Łabuszewska oraz Andrzej Talaga. Pomarańczowa Rewolucja odbyła się pomimo ukazanej przez Moskwę „twarzy starej rozzłoszczonej wiedźmy” a kierunek przemian na Bliskim Wschodzie nie koniecznie odpowiada oczekiwaniom Waszyngtonu.
O tym, co było naprawdę ważne w czasie tego roku – okrzykniętego „Rokiem Rocznic” pisze Patrycja Bukalska. (…) być może po raz ostatni mogliśmy obchodzić je z udziałem bohaterów tamtych dni(..). Coraz mniej jest tych ludzi, którzy – bez względu na to, jak patetycznie by to zabrzmiało – mogą dać świadectwo. Natomiast Tadeusz Sławek zastanawia się, czy święto „Solidarności” to rzeczywiście powrót solidarności jako koncepcji więzi społecznej.
Nie bójmy się przyrody. Poznawajmy ją. Bójmy się samych siebie, naszych słabości, uprzedzeń, obojętności. (…)Nie możemy zapobiegać katastrofom naturalnym, choć możemy ograniczać ich skutki. Wierzmy, że możemy całkowicie zapobiegać „katastrofom nienaturalnym” – tak przed katastrofami, którymi naznaczony był mijający rok przestrzega astrofizyk – Stanisław Bajtlik.
Olaf Osica pisze o zmęczeniu Europą – zarówno polityków, bo przynajmniej połowa problemów wynikała z ich nieprzemyślanych działań, obywateli bo żadne z ich żądań nie doczekało się wciąż poważnej dyskusji oraz komentatorów i analityków starających się objaśnić i nadać sens sporom. O lamentujących, rozpieszczonych i żyjących ponad stan Niemcach pisze z Berlina Joachim Trenkner: „Czego im brakuje to pragmatycznego optymizmu. Taki optymizm nie zmienia wprawdzie od razu rzeczywistości, ale pomaga wierzyć w sens zmian” – twierdzi