Ostatecznym impulsem do zajęcia się tym tematem był artykuł w Gazecie Wyborczej, gdzie cały projekt był krytykowany z pozycji feministycznych. Reklama została skrytykowana przez KRRiT i wycofana (w pierwotnej formie) ze stacji telewizyjnych.
Nie zamierzam dyskutować o tym, czy ta reklama uwłacza kobietom. Nie będę jej opisywał z pozycji estetycznych. Muszę jednak przyznać, że mierzi mnie gdy od komercyjnego przedsięwzięcia jakim jest Mobilking oczekuje się działania non-profit jakim de facto byłoby płynięcie pod prąd oczekiwań grupy docelowej. Nie brałem udziału w tym projekcie, ale dla mnie to jeden z lepszych przykładów marketingowej roboty z jakimi miałem do czynienia w ostatnim czasie. Ktoś zidentyfikował homogeniczną grupę potencjalnych odbiorców, opisał jej świat, a następnie stworzył ofertę właśnie dla niej. Efektem tego opisu jest komunikacja.
Dochodzimy tutaj do pytania zawartego w tytule. Czy komunikacja marketingowa powinna schlebiać gustom czy je kreować? Moje zdanie może zostać uznane za cynizm i koniunkturalizm, ale jest ono jednoznaczne. Reklama nie jest sztuką, porusza się w sferze określonej przez kulturę i wartości panujące w społeczeństwie. Komunikacja jest biznesem musi dążyć do skuteczności rozumianej jako sprzedaż, dlatego nie oczekujmy od Mobilkinga, że będzie zmieniał gusty mężczyzn z ich grupy docelowej.
Na koniec mam uwagę do mediów (szczególnie publicznych) i oburzonych regulatorów rynku. Zamiast zakazywać emisji, wykorzystajcie te pieniądze na kształtowania gustów (lepiej niż pokazując „gwiazdy” jeżdżące na lodzie), to jest Wasza rola.
Artykuł pochodzi z serwisu Brand Energizing.