Do dokumentu dotarł i opisał sprawę Dziennik.
Ministerstwo powołuje się na amerykańskie badania, z których wynika, że istnieje związek pomiędzy długością reklam i porą ich emisji a ilością alkoholu, który spożywa młodzież.
– Ustawodawca nie zdaje sobie sprawy, że w telewizji reklamują się przede wszystkim największe browary i najdroższe marki piwa. Młodzież zaś zazwyczaj kupuje tańsze produkty, które tak się nie reklamują – mówi Dziennikowi Melania Popiel, rzecznik prasowy Carlsberga. Podobnego zdania jest Dorota Gut, dyrektor biura zarządu Związku Pracodawcó „Browary Polskie”. – Najłatwiej powiedzieć, że to my jesteśmy winni rozpijania młodzieży. Wiara, że przesunięcie granicy emisji reklam z godziny 20 na 23 rozwiąże ten problem, to złuda – uzasadnia. Przedstawiciele browarów zapowiadają rozmowy z Ministerstwem Zdrowia.
Zdaniem Dziennika przeciwne ustawie są również stacje telewizyjne, którym reklamy piwa przyniosły w ub. roku 260 mln zł (dane Expert-Monitor).