Jak pisze „Gazeta Wyborcza” skargę złożył szef Kampanii przeciw Homofobii Robert Biedroń. Z jego wypowiedzi wyemitowanych w programie wynikało, że Kampania prowadzi edukację seksualną w szkołach i że Biedroń nie widzi nic złego w zaprezentowanej w programie ulotce. – W rzeczywistości wyjaśniłem, że nie prowadzimy edukacji seksualnej z uczniami, lecz jedynie szkolimy nauczycieli. Że z tą ulotka nie mamy nic wspólnego, a materiały dydaktyczne przekazujemy wyłącznie nauczycielom – mówi dziennikowi Biedroń.
Komisja Etyki uznała wczoraj, że w programie „nie złamano” zasad etyki, ponieważ wyemitowano fragment, w którym Biedroń mówi, że szkoli nauczycieli. „Uchybieniem” było natomiast, że wycięto fragment, w którym mówi, że nie prowadzi zajęć z uczniami. Nie dopatrzono się „złamania” zasad w sprawie tego, co Biedroń mówił o ulotce, ponieważ przytoczono jego wypowiedź, że nie uważa, aby była obsceniczna. „Uchybiono” jednak zasadom, nie puszczając dalszej części tej wypowiedzi: że źle się stało, że ulotka nie została wcześniej skonsultowana z nauczycielami, który powinni zdecydować, czy młodzież może ją otrzymać. – donosi „GW”.
– Cały program Jana Pospieszalskiego opierał się na tezie, że „środowisko homoseksualistów” rozdaje w szkołach takie ulotki, żeby propagować homoseksualny seks. Gdyby nie wycięto moich wypowiedzi, teza programu by się posypała – uważa Biedroń.
Jan Pospieszalski powiedział „Gazecie”, że nie może skomentować orzeczenia komisji etyki, bo go jeszcze nie zna.