wersji opowieści opartej na linii popularnych zabawek Transformers.
– Zobaczymy jak poradzi sobie pierwszy film – stwierdził Bay. A jak dotychczas produkcja „Transformers” radzi sobie dość… imponująco. Film pobił rekord amerykańskiego box-office’u w weekend z 4 lipca, zwykle słaby pod względem frekwencji, i zarobił w środę 29 milionów dolarów, pozostawiają w tyle „Spider-Mana 2”, który do tej pory był niepokonany w te dni.
„Transformers” to opowieść o odwiecznej walce dwóch ras robotów – Autobotów i Decepticonów. Wynik ich wojny stanowić będzie o przyszłości… wszechświata. Kiedy bitwa przenosi się na Ziemię, na drodze dążących do władzy Decepticonów staje Sam Witwicky (w tej roli Shia LaBeouf) – przeciętny nastolatek, który interesuje się głównie samochodami i dziewczętami. Nieświadomy tego, że jest ostatnią szansą na przetrwanie gatunku ludzkiego, Sam razem ze swoją przyjaciółką Mikaelą (Megan Fox) trafiają w samo centrum działań wojennych. – Mam kilka pomysłów na kolejny film. Kilka wielkich i fajnych robotów, które nie znalazły się w pierwszej produkcji, wciąż tkwi w mojej głowie – przyznaje Bay. – Być może to za mało, abym stanął za kamerą kontynuacji, ale czuję, że „Transformers” to moje dziecko, którego nie chcę oddać w obce ręce.
Jeśli nawet powstanie sequel filmu „Transformers”, to nie będzie on kolejnym projektem Baya. Najpierw twórca zaangażuje się w nieco mniejszą produkcję o tytule „Pain and Gain”. – To historia oparta na prawdziwych wydarzeniach, które miały miejsce na Florydzie – zdradza reżyser. – Jej bohaterami będzie kilku mężczyzn pracujących na siłowni, marzących, aby im ziścił się „amerykański sen”. Aby go urzeczywistnić dopuszczają się… porwania. Będzie to połączenie „Fargo” i „Pulp Fiction”, ale oparte na faktach – dodaje Bay. – To skromna opowieść o ludziach, żadnej akcji. Jedna stłuczka samochodowa – zapewnia reżyser.
Polska premiera filmu „Transformers” odbędzie się 17 sierpnia.
