Wczoraj na warszawskich Polach Mokotowskich miała dziś miejsce nietypowa akcja – uroczyście otwarto pierwszy hotel dla pszczół i owadów zapylających. Hotel powstał dzięki środkom uzbieranym podczas trwającego od ubiegłego czwartku, nowego projektu Greenpeace na rzecz tych owadów – Adoptuj Pszczołę. Projekt jest kolejną odsłoną kampanii „Przychylmy Pszczołom Nieba”, mającej na celu ochronę pszczół miodnych i owadów zapylających, które masowo wymierają m.in. w wyniku chemizacji rolnictwa, zmian klimatycznych, chorób oraz niszczenia siedlisk.
Hotel dla owadów zapylających to specjalna konstrukcja wybudowana w celu stworzenia schronienia i miejsca do rozmnażania się owadów zapylających. Owady te są niezbędne dla zdowego funkcjonowania parków i zieleni miejskiej, w której ich naturalne siedliska są coraz częściej niszczone.
Konstrukcję wybudowano i wypełniono naturalnymi materiałami, takimi jak drewno, słoma, glina patyki, tyczki bambusowe, suche liście, pokruszone cegły i doniczki gliniane. W przeciwieństwie do tradycyjnego ula, mogą mieszkać w niej różne gatunki owadów zapylających, takie jak np. pszczoły samotnice, trzmiele i inne pszczołowate, motyle, biedronki, złotooki oraz tzw. bzygowate, czyli owady z rzędu muchówek. Zapylacze te, niesprowokowane, nie żądlą.
– Jeśli ktoś potrafi sobie wyobrazić świat bez warzyw, owoców, kwiatów to mu współczuję. Mi ciężko sobie taki świat wyobrazić i nawet nie chcę próbować. Nie chcę też by w takim smutnym i szarym świecie żyli moi bliscy. Pszczoły i dzikie zapylacze, swoją ciężką pracą przy zapylaniu, od tysięcy lat pomagają nam w produkcji żywności i upiększają świat. Czas byśmy my zadbali o nie. Dlatego właśnie wspieram i pomagam Greenpeace w tej kampanii – komentuje swój udział w przedsięwzięciu Marcin Bosak, aktor oraz współtwórca inicjatywy pszczelej tobee.pl.
Zjawisko wymierania pszczół miodnych i innych owadów zapylających nasila się w ostatnich latach. W USA ginie co roku średnio 1/3 pszczół, w Europie 20% (przy czym istnieją rejony, w których straty sięgają ponad 50%), w Chinach są już miejsca, gdzie nie ma ich w ogóle.
Jest o co walczyć. Wprawdzie pszczoły kojarzą nam się głównie z produkcją miodu, ale przecież najważniejszy dar, jaki dostajemy od nich i innych owadów zapylających, to przede wszystkim zapylanie. Co trzecią łyżkę spożywanego pokarmu zawdzięczamy właśnie im. Dzięki nim możemy się cieszyć m.in. owocami, warzywami, migdałami i wieloma olejami jadalnymi. W samej Europie ponad 4000 odmian warzyw zależy od zapylania przez pszczoły i inne owady. Potrzebuje ich również większość dziko rosnących roślin.
Dotychczasowe działania Greenpeace, pszczelarzy oraz części polityków (w tym Komisji Europejskiej) skupiały się głównie na ochronie znanych i lubianych pszczół miodnych. Udało się już doprowadzić do zakazu używania w Unii Europejskiej kilku niebezpiecznych dla tych owadów pestycydów. Jednak o dziko żyjące zapylacze dba niewielu.
– Wiemy, że dotykają je te same problemy, jakie dziesiątkują pszczoły miodne, jednak brak szeroko zakrojonych programów badawczych, które stanowiłyby impuls do wytężonych działań na rzecz ich ochrony. Czas zatem zadbać także o te owady. Potrzebujemy ich cichej pracy w terenach wiejskich, ale są one również niezwykle ważne dla utrzymania zieleni miejskiej. A to właśnie w miastach ich naturalne siedliska są przez nas stale niszczone – mówi Katarzyna Jagiełło, koordynatorka projektu „Adoptuj Pszczołę” z ramienia Greenpeace Polska.