Prawnik Microsoft Corp. twierdzi, że Google odbiera tym samym zyski autorom i wydawcom. Thomas C. Rubin uważa, że firmy, które nie tworzą własnej treści, a opierają się jedynie na treści należącej do innych, zarabiają miliardy dolarów dzięki zyskom z reklam. Rubin zamierza wygłosić przemówienie podczas zebrania Stowarzyszenia Amerykańskich Wydawców w Nowym Jorku. Znajdą się w im zarzuty, które Microsoft stawia Google.
Zarówno Google, jak i Microsoft skanują książki i umieszczają je w sieci, ale stosują do tego różne praktyki. Podczas gdy ta druga wykorzystuje jedynie te książki, które nie są już chronione prawem autorskim, oraz te, do których otrzymuje specjalne prawo, Google nie wyklucza ze swojego projektu żadnych tytułów. Firma borni się tym, że umieszczanie fragmentów książek nie jest niezgodne z prawem.
Tymczasem Stowarzyszenie Amerykańskich Wydawców i Gildia Autorów wnieśli pozew przeciwko Google. Rubin oskarża firmę, że również na innych polach narusza prawa autorskie, podając za przykład YouTube. Google odpowiedziało na oświadczenie prawnika, że firma działa zgodnie z międzynarodowym prawem autorskim, gdy pozwala użytkownikom znaleźć informacje na tysiącach innych stron, dzięki czemu autorzy i wydawcy tylko zarabiają.
