Janusz Celiszak, rzecznik prasowy zarządu TVP zapowiedział, że do zwolnień dojdzie na pewno, nie wiadomo tylko jeszcze, na jaką skale. Zapewnił natomiast, że przed końcem roku nie ma mowy o zwolnieniach grupowych.
Planowana redukcja jest częścią trwającej od paru lat reformy publicznego nadawcy, który ewidentnie posiada za dużo etatów. Mimo tego ze zwolnieniami nie chce się zgodzić „Solidarność”, która być może 7 listopada podejmie decyzję o ewentualnym proteście.
Od pewnego czasu pracownicy TVP otrzymują też niższe pensje, co spowodowane jest niższymi wpływami z reklam. Jak zapewniał jednak niedawno Celiszak, mają one wrócić do swojego poprzedniego poziomu.