Jej udziałowcami mają zostać najwięksi nadawcy telewizyjni: Telewizja Polska, Polsat i TVN. Na tym właśnie polega tzw. tajna misja Wiesława Walendziaka, do niedawna posła PiS, a wcześniej prezesa TVP i byłego dyrektora generalnego Polsatu. On sam niechętnie opowiada o projekcie.
– Przedstawiłem zarządom trzech stacji pomysł, którego realizacja pozwoliłaby ograniczyć koszty naziemnej telewizji cyfrowej. Nadawcy powinni konkurować programem, a nie w zakresie organizacji rynku – mówi Wiesław Walendziak.
Prace już trwają
Nieoficjalnie wiadomo, że w najbliższych dniach członkowie zarządów TVP, Polsatu i TVN poznają efekty prac zespołów roboczych, jakie od miesiąca przygotowują koncepcję wspólnej telewizji cyfrowej.
– Nie liczymy, że państwo zrobi coś, by pomóc w jej powstaniu. Stąd inicjatywa połączenia w tym zakresie wysiłków trzech największych stacji telewizyjnych. Jesteśmy nią zainteresowani – mówi Zygmunt Solorz-Żak, prezes Polsatu.
– Inicjatywa, z jaką wystąpił Wiesław Walendziak, jest bardzo ciekawa. Mamy jednak dwa warunki. Projekt powinien być współfinansowany przez wszystkie strony, a także gwarantować Telewizji Polskiej umieszczenie w multipleksach jej wszystkich kanałów z rezerwą na nowe — zastrzega Jan Dworak, prezes Telewizji Polskiej.
Trudne kwestie
Wiadomo, że prezesi otrzymali już założenia dotyczące powołania spółki operatorskiej. Teraz muszą uzgodnić najtrudniejsze kwestie: udziały kapitałowe w przedsięwzięciu, a także podział kanałów w przyszłych multipleksach. Równolegle do prac w samych telewizjach toczą się rozmowy z Witoldem Grabosiem, prezesem Urzędu Regulacji Telekomunikacji i Poczty (URTiP), który w myśl nowelizowanego prawa telekomunikacyjnego ma przydzielać częstotliwości cyfrowe, a także z Cezarym Banasińskim, szefem Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów (UOKiK). Ten zgodę na powołanie spółki operatorskiej uzależnia ponoć od udostępnienia multipleksów również innym nadawcom.
– Pomysł stworzenia przez największych graczy telewizyjnych jednej spółki – operatora usług naziemnej telewizji cyfrowej – jest obiecujący. Ta firma odpowiadałaby za zawieranie umów z podmiotami uprawnionymi do emisji swoich programów czy usług w multipleksie. Musiałaby też zwrócić się do URTiP o zarezerwowanie częstotliwości. Należałoby wykorzystać istniejącą infrastrukturę, którą zarządza TP EmiTel – uważa Witold Graboś, prezes URTiP.
Na ustawy czas
O zawartości programowej multipleksów decydowałaby Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji.
Wszystko wskazuje na to, że w Polsce zostanie wybrany niemiecki model rozwoju naziemnej telewizji cyfrowej, tzw. wyspowy, który polegać będzie na stworzeniu pierwszych multipleksów w największych aglomeracjach.