Jak zgodnie stwierdzili podczas debaty prezydenckiej w telewizji Polsat, tak wysoka funkcja dla polskiego polityka leżałaby w interesie państwa. – czytamy w dzienniku.
Tusk i Kaczyński zgodnie uważają, że jako prezydent Aleksander Kwaśniewski w niektórych sprawach odniósł sukcesy, na przykład w sprawie Ukrainy. Za słuszną uznali także decyzję o wysłaniu polskich wojsk do Iraku. Według obu pretendentów do prezydentury, udział w misji przynosi Polakom korzyści – odpowiednie przygotowanie wojska oraz wzmocnienie pozycji Polski na arenie międzynarodowej. Z Amerykanami trzeba jednak zacząć twardo rozmawiać – zastrzegł Tusk.
Kandydat PiS stwierdził, że w pierwszych latach prezydentury Kwaśniewski ujął go brakiem agresywności. Zastrzegł, że w przeciwieństwie do obecnego prezydenta on sam chciałby korzystać ze wszystkich uprawnień, jakie posiada najważniejsza osoba w państwie. – napisała „Wyborcza”
Kwaśniewski nie jest potworem, ma swoje sukcesy i porażki – stwierdził Donald Tusk. Zadeklarował, że kategorycznie chciałby zmienić „dworski styl rządzenia” obecnego prezydenta.
Obaj kandydaci jako niedobrą oceniają politykę prezydenta Kwaśniewskiego wobec Rosji. Tusk zwrócił uwagę, że wobec Rosji nie należy postępować w sposób raptowny – lepiej naprawić polsko-rosyjskie relacje, niż „machać szabelką”. Kandydat Platformy dodał, że zgadza się z opinią Władysława Bartoszewskiego, że jeśli będziemy twardzi i stanowczy wobec Rosji, stosunki ułożą się dobrze. – czytamy w „Gazecie”.
Lech Kaczyński ocenił, że stosunki z Rosją jeszcze długo będą trudne, niezależnie od dobrych relacji gospodarczych. Rosja przyjęła taktykę, w której Polska jest płaszczyzną odniesienia dla własnej konsolidacji państwowej – ocenił kandydat PiS na prezydenta.
Liderzy sondaży prezydenckich uważają, że znajomość języków obcych nie jest umiejętnością, która powinna decydować o tym, czy ktoś powinien zająć miejsce w Pałacu Prezydenckim. Obaj przyznali, że jezyki znają na poziomie średnim – Kaczyński angielski i rosyjski, natomiast Tusk – angielski i niemiecki. – czytamy w „GW”.
Zapytani o to, kogo wskazaliby na premiera, gdyby byli prezydentami już teraz, Kaczyński i Tusk odpowiedzieli, że zleciliby misję tworzenia rządu szefowi zwycięskiej partii – Jarosławowi Kaczyńskiemu. Tego, jak powiedział Tusk, wymaga dobry obyczaj. – informuje „Wyborcza”.
W kontekscie wyborów parlamentarnych kandydaci mówili także o frekwencji wyborczej i ewentualnej zmianie ordynacji, która mogłaby ją podwyższyć. Odmienne zdanie kandydaci mieli na temat wprowadzenia ordynacji większościowej w wyborach do Sejmu. Według Donalda Tuska, który jest zwolennikiem okręgów jednomandatowych, o kwestii tej powinni zdecydować Polacy w referendum. Kaczyński z kolei uważa, że ordynacja większościowa grozi wykluczeniem z wpływu na rządzenie silnych partii politycznych. Argumentem jest jego zdaniem także fakt, że poseł powinien reprezentować cały kraj, a nie jedynie swój okręg wyborczy. – czytamy w dzienniku.
