Na jeden wieczór muzyczną stolicą najnowszych muzycznych hitów stanie się Monachium. Kiedy kilkanaście lat temu po raz pierwszy rozdano statuetki MTV European Music Awards, sceptycy nie wróżyli imprezie dużego powodzenia. Dziś można śmiało powiedzieć: mylili się.
– To najbardziej międzynarodowa impreza obok Oktoberfestu, jaka zdarzyła nam się od czasów olimpiady w 1972 roku – mówiła na spotkaniu z dziennikarzami podekscytowana Christine Strobl, wiceburmistrz Monachium.
Kiedy w 1994 roku pod bramą brandenburską w Berlinie – z wielką pompą – po raz pierwszy rozdano europejskie nagrody muzyczne MTV, nie było do końca pewne, czy impreza utrzyma się na rynku. Europejskie MTV miało wtedy tylko jeden kanał – raczkujący anglojęzyczny MTV Europe, dostępny przez satelitę. Wzorowana na amerykańskim pierwowzorze stacja niczym nie przypominała tego, czym jest dziś. Bo kto dziś pamięta wieczorny show na żywo „Most Wanted!”, prowadzony przez kultowego w swoich czasach Raya Cokesa? Dziś europejskie MTV to cała sieć lokalnych kanałów muzycznych, dostosowanych do specyfiki danego rynku. A nagrody MTV EMA wyrosły do rangi globalnego muzycznego wydarzenia.
– Poprzedni prezenterzy byli świetni, ale tego roku zaprezentujemy całkiem nowy poziom – obiecuje Snoop Dogg, prowadzący tegoroczną 14. galę europejskich nagród muzycznych MTV. Pomiędzy tym, czym impreza była kilkanaście lat temu, a czym jest dziś istnieje ogromna przepaść. Wystarczy przypomnieć, że pierwszym prowadzącym galę rozdania tych nagród był przecież Tom Jones, 67-letni dziś muzyk, który jest gwiazdą zupełnie innego formatu, niż Snoop Dogg. Także muzyka kilkanaście lat temu była inna. Na pierwszej gali nagród zagrali wtedy artyści tacy, jak choćby Eros Ramazotti, czy zespół Aerosmith. Dziś o wstępie na scenę MTV EMA mogą raczej pomarzyć.
– Ten koncert pokaże zmiany przez które przechodzi rynek – mówi Richard Godfrey, zajmujący się w MTV od kilkunastu lat organizacją europejskich nagród. Zmieniła się nie tylko muzyka, ale i technologia. Dzięki internetowi i telefonii komórkowej, udało się zebrać ponad 60 mln głosów widzów. Bo to oni decydują, kto zdobędzie statuetkę EMA. – To prawdziwa demokracja, jakiej mogłoby nam pozazdrościć wielu polityków – dodaje Godfrey.
Tegoroczna gala w Monachium pod względem technologii ma być przełomowa. – Dzięki nowej technologii dotrzemy do rekordowej liczby widzów – mówi Richard Godfrey.
Przygotowanie tak dużego przedsięwzięcia, jak coroczne rozdanie nagród MTV EMA to nie kwestia miesięcy, a wielu lat. – Spotkanie w sprawie gali rozdania nagród w 2009 roku miałem zaledwie tydzień temu – mówi Godfrey. Gospodarzem przyszłorocznej gali będzie Liverpool. Już teraz, na rok przed koncertem, wszystko dopinane jest niemalże na ostatni guzik.
Piwo, tradycyjne skórzane spodnie i Oktoberfest – to główne elementy przychodzące do głowy po usłyszeniu nazwy miasta tegorocznego gospodarza MTV EMA – Monachium.
– Tak naprawdę jesteśmy prawdziwym miastem mediów – przekonuje jednak Christine Strobl, wiceburmistrz niemieckiej metropolii. I ma rację. Swoje siedziby w miasteczku medialnym na przedmieściach Monachium mają duże stacje telewizyjne, takie jak ProSieben, Sat.1. Swoje centrum nadawcze ma tu także jedna z pierwszych w Europie płatnych platform cyfrowych Premiere World.
Z takim zapleczem zorganizowanie MTV EMA w tym mieście nie było trudne. Efekt działania tej „wielkiej maszyny”, jaką stały się europejskie nagrody muzyczne, będzie można zobaczyć wieczorem już nie tylko na wszystkich kanałach MTV, ale także w tradycyjnych stacjach telewizyjnych. Prawa do pokazania imprezy na żywo kupiły m.in. australijska Network 10, duńska TV2, islandzka RTE, czy szwajcarska TSR.