Poważne problemy finansowe pierwszej, a – jak na razie – być może i ostatniej rozgłośni radiowej typu „news & talk” w Polsce nie są nowością. W lecie stacja zwolniła swoich czołowych prezenterów, redukując jednocześnie liczbę pasm programowych nadawanych na żywo.
Część inwestorów zniechęcona niepowodzeniami chce odsprzedać swoje udziały w przedsięwzięciu na rzecz Agory, która już teraz jest największym udziałowcem stacji (41,6 proc.). Aby zrealizować transakcję, potrzebna jest zgoda polskiego regulatora rynku mediów, czyli KRRiT. Zgody nie ma, nie będzie też poprawy kondycji finansowej radia.
Wniosek o wpisanie Agory w grono udziałowców pierwotnych przepadł głosami większości. Na korzyść wydawcy Gazety Wyborczej głosowali jedynie Juliusz Braun, Lech Jaworski i Waldemar Dubaniowski. Natomiast wniosku o dokonanie zmian programowych w koncesji Tok FM nie poparł żaden z członków.
Propozycja zarządu Tok FM zakładała m.in. rezygnację z 8 częstotliwości posiadanych w największych polskich miastach i zostawieniu jedynie pasma w stolicy, gdzie nadawany byłby program lokalny o charakterze informacyjno – publicystycznym.
Niepowodzenie nie oznacza jednak, iż udziałowcy zdecydują się na oddanie koncesji. W najbliższych tygodniach przedstawiciele inwestorów Tok FM zaprezentują KRRiT nowy projekt programowy, który ma być rzekomo zaskoczeniem dla wszystkich.
Obecnie udziałowcami stacji, oprócz Agory, są Spółdzielnia Pracy Polityka (20,5 proc. udziałów), Central European Broadcasting (32,9 proc.), Infor (4,97 proc.). Praktycznie nikt poza Agorą nie jest zainteresowany dalszym finansowaniem działalności rozgłośni. W zeszłym roku istniało duże prawdopodobieństwo, iż Tok FM trafi w ręce ITI, lecz ostatecznie spółka zrezygnowała z transakcji. Przyszłość pierwszego w Polsce radia mówionego pozostaje zatem nadal niejasna…