„Zostaliśmy trafieni odłamkami bomby, która wybuchła w NTV” – mówi Aleksiej Wenediktow, redaktor naczelny Echa Moskwy. Pięć lat temu, założyciele radiostacji w poszukiwaniu zastrzyku pieniędzy trafili do Media-Most Gusińskiego. Ów przejął 2/3 akcji i stał się tym samym nowym właścicielem. Teraz z powodu nieuregulowanych wierzytelności upadły kontrolowane do niedawna przez koncern: wpływowy dziennik Siewodnia i magazyn Itogi, powstający we współpracy z Newsweek’iem a Echo Moskwy walczy o przetrwanie.
Wenediktow twierdzi, że radio przy udziale nowych inwestorów jest w stanie wykupić swoją niezależność. Jedyny problem leży w niechęci Gazpromu do sprzedaży swoich akcji. Według niego bez sygnału z Kremla, jakakolwiek transakcja nie będzie możliwa. „To tragedia,” stwierdza Wenediktow – „Jesteśmy ostatnim niepaństwowym źródłem informacji o kraju. Jeżeli nas przejmą, będzie to decyzja czysto polityczna.”
Radio powstało w 1990 roku, staraniem dziennikarzy i demokratów, którzy w tamtym czasie doszli do władzy w Moskwie. Jako pierwsze otrzymało koncesję; na jego antenie chcą dziś występować politycy wszystkich opcji, wywiadów udzielają jej tak znani ludzie jak Bill Clinton, Gerhard Schroeder. Poprzez satelitę stacja jest słyszalna w ponad 70 miastach Rosji.