Włodzimierz Syta wyjaśnił, że w latach 80-tych, gdy pracował w Telewizji Polskiej, pisał na polecenie oficera MSW opracowania, dotyczące aktualnych wydarzeń oraz problemów społecznych i politycznych. Miały być one dostarczane najwyższym władzom państwowym. Syta dodał, że ponieważ napisał kilka takich opracowań, przyznał się w oświadczeniu lustracyjnym do współpracy ze służbami specjalnymi. „Jeśli kogoś moją decyzją uraziłem lub zmartwiłem – serdecznie przepraszam” – oświadczył . Zapewnił jednak, że nie pisał żadnych donosów, ani nie otrzymywał pieniędzy czy też innych gratyfikacji od PRL-owskich służb.
O tym, że Syta powinien przestać pełnić swoją funkcję jest przekonany przewodniczący KRRiT Juliusz Braun. Przypomina on, że nie ma zakazu pełnienia funkcji publicznej przez współpracowników specsłużb, którzy się do tego przyznali, ale „jest bardzo niewłaściwe, by były współpracownik komunistycznych służb sprawował wysoką funkcję w publicznych mediach”.
„Trudno, żeby osoba o takim życiorysie miała symbolizować niezależność i wiarygodność polskich mediów” – powiedział Juliusz Braun dodając, że swoja opinię przekazał radzie nadzorczej PR. Przewodniczący rady Andrzej Długosz zapowiedział, że 6 września złoży wniosek o odwołanie Włodzimierza Syty ze stanowiska.
Długosz twierdzi, że do tej pory nie wiedział o oświadczeniu Syty. Podobnie mówi prezes Polskego Radia Andrzej Siezieniewski, który uważa, że „jest to problem rady nadzorczej, a nie zarządu PR.