Z tego powodu Sąd Okręgowy w Warszawie odroczył sprawę do 4 września.
„Solorz minął się z prawdą, twierdząc, że nie współpracował z SB” – pisała w 2007 r. Gazeta Polska. Opisała ona wtedy zachowaną w IPN teczkę Solorza. – Według zawartych tam informacji, w latach 1983-1985 był on przeszkolonym agentem peerelowskiego wywiadu. Jak wynika z notatki esbeka, Solorz doniósł na osoby związane z „Solidarnością”, przemycające do Polski farbę drukarską – pisała GP.
Solorz pozwał za te „krzywdzące informacje” wydawcę GP, żądając przeprosin na jej łamach oraz wpłaty 50 tys. zł na Fundację Polsat. GP wnosiła o oddalenie pozwu, argumentując, że opisała tylko teczkę Solorza, w której była m.in. jego umowa o współpracy z SB z lat 80.
Na piątkowej rozprawie pełnomocnicy stron oświadczyli sądowi, że „zarysowała się możliwość ugody” i zgodnie wnieśli o odroczenie procesu dla doprecyzowania jej warunków – których nie ujawnili. Sąd zgodził się na to i odroczył sprawę do 4 września. Jeśli do ugody nie dojdzie, ma wtedy zeznawać Solorz.
Proces ten jest jednym z kilku, jakie właściciel Polsatu wytoczył w sprawie doniesień o swych związkach z tajnymi służbami PRL oraz WSI – m.in. także Antoniemu Macierewiczowi, Naszemu Dziennikowi i TVP.
Solorz wiele razy przyznawał, że w 1983 r. podpisał zobowiązanie do współpracy, ale zapewniał, że do faktycznej współpracy nie doszło, a podczas „wymuszonych” spotkań z esbekami nie przekazywał im innych informacji niż tylko o sobie; był przez nich pytany m.in. o nielegalne opuszczenie Polski w latach 70., o to co robił na Zachodzie i z kim się kontaktował. Zapewniał, że nieprawdą są stwierdzenia z jego akt z IPN, że przekazał informację o paczce do opozycjonisty, w której miała być farba drukarska. Podkreślał, że z akt IPN wynika, że SB uznała go za mało przydatnego agenta. Zapewniał, że te kontakty ze służbami nie miały żadnego wpływu na jego działalność gospodarczą i nie dostał koncesji dla Polsatu dzięki nim.
W czerwcu tego roku Sąd Apelacyjny w Warszawie orzekł prawomocnie, że Nasz Dziennik ma przeprosić Solorza za podanie, by miał on być agentem WSI; nie musi zaś przepraszać właściciela Polsatu za stwierdzenie, że „chętnie współpracował” on z tajnymi służbami PRL w latach 80.
Uwzględniając apelację pozwanych, SA zmienił wyrok Sądu Okręgowego Warszawa-Praga. W 2007 r. nakazał on NDz przeprosiny Solorza – zarówno za podanie, że „chętnie współpracował” ze służbami PRL, które miały mu pomagać w działalności gospodarczej, jak i za stwierdzenie, że potem był agentem WSI. Strony mogą jeszcze złożyć kasację do Sądu Najwyższego.