za co nałożono na niego „karę” – orzekł dziś Sąd Okręgowy w Warszawie. Pełnomocnik Kaczmarka zapowiada apelację.
B. szef MSWiA żądał od gazety przeprosin i zadośćuczynienia za „nieprawdziwe informacje”. Sędzia Bożena Chłopecka uznała, że autor tekstu Cezary Gmyz dochował rzetelności, bo sprawdził swe informacje w organach skarbowych i „dotarł do CBA”.
Użyte w tekście sformułowanie „kara” to zdaniem sądu kwestia do oceny dla czytelników, bo za przedstawienie do opodatkowania niższych dochodów – co Kaczmarek uczynił przez pomyłkę – nakłada się 200-procentowy podatek, który w tym kontekście czytelnik może uznać za karę – dlatego sąd oddalił pozew Kaczmarka.
Rzeczpospolita, już po odwołaniu Kaczmarka z rządu Jarosława Kaczyńskiego, napisała, że CBA sprawdziło oświadczenie majątkowe ministra, ustalając, iż napisał w nim nieprawdę, zaniżając swe dochody, za co nałożono na niego 70 tys. zł kary. Rz napisała m.in., że Kaczmarek dostaje pieniądze od „swych zleceniodawców”.
Kaczmarek pozwał autora artykułu, zarzucając mu, że pomówił go o przestępstwo podania nieprawdy w oświadczeniu majątkowym. Kaczmarek podkreślał, że w istocie chodziło o nieujęte wskutek błędu w jego zeznaniu podatkowym dochody z wykładów w ministerstwie sprawiedliwości dla aplikantów – czego gazeta nie podała; nie skontaktował się z nim także przed publikacją.
Kaczmarek dodał, ze CBA nie stwierdziło u niego pieniędzy z niewiadomego pochodzenia, choć wytknęło mu np. różnicę w wartości posiadanych akcji o wartości 24 zł oraz wypełnienia oświadczenia majątkowego według stanu na dzień jego złożenia, a nie na koniec poprzedniego roku – jak być powinno.
Pozwany autor artykułu Rz Cezary Gmyz, powołując się na prawo prasowe, odmówił ujawnienia swego informatora.