– Dlatego rzecznik przystąpił do skargi konstytucyjnej Jerzego Wizerkaniuka, redaktora naczelnego dziennika „Gazeta Kościańska”. Dziennikarz odpowiadał w 2004 r. przed sądami Rejonowym i Okręgowym w Poznaniu za opublikowanie bez autoryzacji dosłownie cytowanych wypowiedzi posła Tadeusza Mylera. Zamieścił też bez jego zgody zdjęcia zrobione podczas wywiadu. Sądy umorzyły warunkowo postępowanie karne, ale Wizerkaniuk zaskarżył do Trybunału Konstytucyjnego przepisy prawa prasowego (art. 49 w zw. z art. 14 ust. 1 i 2), stanowiące podstawę obu orzeczeń. Rzecznik podziela jego stanowisko. Wolność mediów zakłada m.in., iż dziennikarz ma swobodę ekspresji i może samodzielnie wybrać formę publikacji. Kwestionowane ograniczenie miało chronić prawo do prywatności, ewentualnie wolność słowa osoby wypowiadającej się. Ale sankcja karna za złamanie nakazu autoryzowania na żądanie tego nie zapewnia, nie jest też niezbędna do ochrony interesu publicznego. – czytamy w „Rzeczpospolitej”
– Ustawodawca nie nałożył przy tym na dziennikarzy obowiązku przedstawiania do autoryzacji omówień wypowiedzi, chociaż właśnie one pozwalają przeinaczyć lub zmanipulować ich sens. Zainteresowani mogą w takich sytuacjach żądać sprostowania, polemizować, wytaczać powództwo o ochronę dóbr osobistych bądź wnosić prywatny akt oskarżenia o zniesławienie. Nie jest więc konieczne obwarowanie sankcją karną publikowania dosłownie cytowanych wypowiedzi bez ich autoryzacji. – pisze „Rz”