O gorączkowym oczekiwaniu na nowy produkt Apple i odkładaniu pieniędzy można przeczytać na tysiącach stron. Jeden z bloggerów wyznaje: „W całym moim życiu nigdy nie pożądałem żadnego obiektu tak bardzo”. Takie szaleństwo nie towarzyszyło jeszcze żadnemu z produktów wprowadzanych do sprzedaży. Apple nie musi nawet martwić się o promocję. Internauci już o nią zadbali.
Jeden z internautów przeprowadził nietypowy eksperyment. Na swojej stronie www.buymeaniphone.com zaapelował o finansowe wsparcie. Dzięki temu zdołał uzbierać 355 dol. Do zakupu iPhone’a o pojemności 4 GB brakowało mu jeszcze „tylko” 144 dol. Niedawno wyjawił, że tak naprawdę jego akcja była jedynie eksperymentem i wcale nie spodziewał się, że tak wiele osób wpłaci pieniądze. Teraz namawia odwiedzających do ściagnięcia papierowej imitacji telefonu, którą sam stworzył.
Czym więc jest urządzenie, którego debiut na rynku wywołuje takie poruszenie? To telefon komórkowy, iPod, odtwarzacz wideo, wyszukiwarka internetowa, aparat i kamera w jednym. A wszystko opakowane w najnowszy design, zamiast klawiatury – wyposażone w ekran dotykowy. Urządzenia sprzedawane będą w 170 sklepach firmowych Apple oraz w 1,800 sklepach firmy telekomunikacyjnej AT&T. Na swoich stronach i blogach internauci radzą, aby odpowiednio wcześnie ulokować się w namiocie przed sklepem tak, aby mieć pewność, że dostanie się upragniony telefon. Ci szczęśliwcy, którym uda się dostać iPhone’a, będą musieli podpisać 2-letnią umowę z AT&T. Nie wydaje się jednak, żeby to zniechęcało fanów urządzenia.
Steve Jobs, prezes Apple, liczy na to, że do końca przyszłego roku firma zdoła sprzedać 10 mln iPhone’ów. Obserwując poruszenie, jakie wywołuje wprowadzenie urządzenia na rynek, można wnioskować, że wie, co mówi.
