Odpowiadasz za
Marketing / PR / Digtial ?
Pozwól aby Kapituła Konkursu
Dyrektor Marketingu Roku 2024
doceniła wasze dokonania!
➤ Poznaj kategorie
➤ Pobierz przykłady prezentacji
➤ Jak się zgłosić?
Na zgłoszenia zespołowe, branżowe i specjalne czekamy do 20.11.2024
➤ Zobacz film z Gali
„Mobilną rewolucję” wieszczono już tyle razy, że dzisiaj większość ekspertów ostrożnie podchodzi do nowinek… Czy słusznie? Interaktywnie.com sprawdza, które widoczne teraz trendy mają szansę przyjąć się na dłużej. Czy będą to aplikacje finansowe, które już dzisiaj pozwalają obejść się bez portfela i karty, czy może aplikacje health care, wspomagające wstępną diagnostykę medyczną?
Możliwości jest wiele, bo mobilny rynek wciąż pędzi, mimo wpadek, które zalicza po drodze. Trudno przecież za sukces uznać projekt Google Glass, który niedawno został zamknięty, ale… trudno też odmówić mu zasług. To dzięki między innymi tym dziwacznym okularom, które nie przyjęły się na rynku, twórcy zrozumieli, że w kategorii wearables technologia to za mało, by zaimponować użytkownikom. Google Glass nie udało się co prawda mimo partnerstwa z właścicielem marki RayBan, ale innym poszło już nieco lepiej. Bo Apple Watch, którego premierę poprzedziła m.in. kampania w „Voque”, choć furory może i nie zrobił, radzi sobie na rynku całkiem nieźle. Samsung, LG, Huawei i inni nie zamierzają oddawać mu tego pola bez walki.
A coraz większa popularność urządzeń mobilnych, dzięki którym stale jesteśmy online, to dla marketerów nieustannie poszukujących „punktów styku z marką” prawdziwa gratka. Ale i wyzwanie, bo ekran smartfona, a jeszcze bardziej smartwatcha jest dla użytkowników niemalże intymną strefę, którą nachalny przekaz reklamowy brutalnie zakłóca.
– Przekaz i forma reklamy mobilnej musi skupiać się na tym, co dla użytkownika najważniejsze – dostarczaniu przydatnych treści i prostej ścieżki ich wykorzystania. To oferta „tu i teraz”, spersonalizowane rabaty, zniżki „tylko dla Ciebie!” – podkreśla Sławomir Skowerski, senior copywriter z Golden Submarine.
– Dzięki rozmaitym narzędziom, jak choćby geotargetowanie, wiemy, co użytkownik oglądał, gdzie był i co będzie robił za godzinę. Takie informacje powinniśmy dawkować jednak delikatnie i punktowo. I bardzo uważać nad tym, by nie przekroczyć pewnych granic intymności pokazując, jak „dużo o nim wiemy”. W końcu smartfon to urządzenie bardzo osobiste. To w nim zawiera się osobistą korespondencję, romansuje z nieznajomymi i robi się nim zdjęcia bliskich. Użytkownik musi czuć kontrolę nad swoim smartfonem, a nie odwrotnie.
Real-time marketing, geolokalizacja, personalizacja treści… To wszystko brzmi świetnie i stwarza ogromne możliwości, z których marketerzy dopiero uczą się korzystać. Tak samo zresztą jak użytkowicy, dopiero odkrywający potencjał mobile’u, który jednak okazuje się czymś znacznie więcej niż kolejnym internetowym trendem. Stanowiąc pomoc miedzy światem online i offline wpływa także na tradycyjne branże, które często przyjmują go z obawami, tak jak Ubera na przykład.
– Działalność Ubera to nie tylko dobry pomysł na biznes – przekonuje Łukasz Iwanek, właściciel firmy Internetica. – To jeden z przejawów tzw. sharing economy, czyli ekonomii współdzielenia, która rozwija się coraz szybciej dzięki internetowi i nowoczesnym technologiom. Kiedy kilka lat temu, w dobie szalejącego kryzysu gospodarczego, zachodnie społeczeństwa zaczęły zaciskać pasa, ludzie ponownie odkryli, że mogą między sobą współdzielić lub wymieniać się posiadanymi dobrami oraz usługami. Konieczność oszczędzania, a także zmęczenie konsumpcjonizmem sprawiło, że coraz więcej osób zainteresowanych było nie tyle posiadaniem, co dobrowolnym i wzajemnym dostępem do określonych zasobów.
Dzięki smartfonowi i odpowiedniej aplikacji można wygodnie i tanio podróżować nie zaciągając kredytu na kupno samochodu. A to pewnie doopiero początek.
– Myślę, że jest to trend który będzie coraz mocniej obecny w m-marketingu. Czekam tylko na aplikację sharing economy związaną z trendem jedzeniowym – podsumowuje Dariusz Szpak z OX Media.