Jormę Ollilę zastąpi jego bliski przyjaciel, szef działu telefonii komórkowej, Olli-Pekka Kallasvuo
Jorma Ollila był prezesem Nokii od 1992 r. Z koncernem związany jest od 20 lat, Olli-Pekka Kallasvuo – od 25 lat.
Kiedy w połowie czerwca „Rz” rozmawiała z Jormą Ollilą, na pytanie, czy jego zdaniem istnieje w ogóle życie poza Nokią, drgnął jak dźgnięty szpilką. Potem z błyskiem oka powiedział: „Pewnie jest”. Nie chciał jednak o tym rozmawiać. Zastrzegł, że to temat, który musi przede wszystkim przedyskutować z rodziną i radą nadzorczą, chociaż niekoniecznie w tej kolejności. Nie ukrywał, że wyraźnie męczy go nawał obowiązków, ciągłe podróże, współpraca z Komisją Europejską i zasiadanie w kilkudziesięciu radach nadzorczych, choć jak zapewnia, wybiera je bardzo starannie. Teraz pozostanie w koncernie tylko na tyle, aby zapewnić sprawne przekazanie urzędu.
Od lidera do lidera
Równocześnie jednak przygotowywał otoczenie na swoje odejście i był głęboko przekonany, że jego następca musi wywodzić się z Nokii. A sam mówił: „Przyszedłem z jednej firmy, która stała się globalnym liderem (Citicorp) do drugiej, która stała się globalnym liderem, Nokii”. Nie chciał jednak powiedzieć, potęgę jakiej firmy chciałby teraz budować.
W Finlandii na razie jest nie do pomyślenia, aby Nokia miała być pozbawiona przywództwa Ollili, chociaż jednocześnie jest tajemnicą poliszynela, że wieloletni prezes największej fińskiej firmy ma ambicje polityczne i najprawdopodobniej wystartuje w przyszłorocznych wyborach prezydenckich. W tej chwili nie ma w tym kraju nikogo, kto byłby od Ollili popularniejszy.
W samej Nokii polityczne ambicje Jormy Ollili to temat tabu.
Doświadczony następca
Innego zdania są analitycy, którzy uznali, że obecna sytuacja na rynku, kiedy rośnie sprzedaż przede wszystkim aparatów najtańszych, gdzie marża zysku jest najmniejsza (te aparaty sprzedawane są głównie w Chinach i Europie Wschodniej) może w przyszłości znacznie podciąć zyski producentów komórek.
Olli-Pekka Kallasvuo jest obecnie prezesem działu telefonów komórkowych. Oznacza to, że w swojej karierze przeszedł podobną drogę, co Jorma Ollila. Tyle że pracował także w Stanach Zjednoczonych, kierując północnoamerykańską działalnością Nokii. To dzięki jego strategii Nokii udało się nie tylko pokonać Motorolę, ale i przejąć znaczną część jej udziału rynkowego. – Od Amerykanów powinniśmy uczyć się przedsiębiorczości – uważa Ollila.
Kallasvuo i Ollila są niemal rówieśnikami – Ollila ma 54 lata, jego następca – 52. Obaj budowali dzisiejszą Nokię, gdzie równie ważna była najnowocześniejsza technologia i technologiczna ucieczka przed rywalami, jak i zadowoleni akcjonariusze, z których wielu podczas kadencji poprzedników Kallasvuo i Ollili stało się prawdziwymi milionerami.
Informacja o zmianie na najwyższym stanowisku w Nokii nie przyniosła wstrząsu na giełdzie w Helsinkach, gdzie 80 procent wartości wszystkich spółek łącznie to właśnie Nokia. – Dobrze się stało, bo Nokii potrzeba trochę świeżej krwi – mówił wczoraj Urban Ekelund, analityk ze szwedzkiej Redeye.
Honorowy szef
Jorma Ollila wczoraj przekonywał, że nie ma zamiaru rozstawać się z Nokią, której potęgę zresztą stworzył. „Nadal jestem bardzo oddany Nokii i gotowy włożyć swój wkład w jej strategię i odnowę, pomagając budować pozycję niepodważalnego lidera rynku telefonii komórkowej”. Pozostanie tam także jako honorowy prezes. Kallasvuo rozpocznie przejmowanie nowych obowiązków 1 października. Od początku lutego przyszłego roku odjedzie z koncernu także jeden z kluczowych menedżerów Pekka Ala-Pietila. Na razie nie ma jeszcze nominacji na miejsce zwolnione przez Kallasvuo. Dwaj naturalni kandydaci, Sari Baldauf i Matti Alahuhta, opuścili Nokię w ubiegłym roku.