Ogłaszane przyrosty liczby rejestracji robią oczywiście wrażenie. Niestety w projektach kierowanych do grona szerszego niż geeków, G+ trudno będzie na razie wykorzystać na większą skalę. Oczywiście można wyobrazić sobie, że samo podjęcie działania w nowym serwisie wzbudzi zainteresowanie (jak „biura” otwierane kiedyś masowo w SecondLife), ale poza PR-owym newsem typu „jesteśmy już na Google Plus” korzyści będą moim zdaniem raczej mizerne.
Spójrzmy w przyszłość i przeanalizujmy moment, kiedy w końcu na dobre pojawi się oficjalna możliwość tworzenia kont przez marki w G+? Czy nastąpi jakiś przełom? W masowy odwrót od FB w krótkim czasie nie wierzę. Ale w perspektywie dwóch-trzech lat środek ciężkości przesunie się na pewno. Kłopot w tym, że na razie bardzo trudno przewidzieć, jakie funkcjonalności Google zaproponuje firmom. Po prostu trzyma to w sekrecie. Jedyna szansa na wcześniejsze poznanie tajemnic stron biznesowych w G+ to skorzystanie z formularza zgłoszeniowego (oczywiście wypełniłem) dla chętnych do udziału w testach. Podobno zaproszenia będą już niedługo kierowane do zamkniętego grona wybranych biznesów. Może znajdą się też wśród nich agencje interaktywne?
Skoro nie mamy właściwie żadnej wiedzy o przyszłych funkcjach oferowanych firmom, pozostają tylko domysły. Zacznijmy od góry. Google to gigantyczny projekt. Teoretycznie jest możliwe, że Plus stanie się uzupełnieniem bogatego ekosystemu stworzonego przez firmę w ciągu ostatnich lat. Mapy, Offers, Places, Gmail, Docs, Analytics, Gadgets – wszystko powoli zaczyna się zazębiać. Z tej perspektywy konkretne, szczegółowe funkcje G+ mają mniejsze znaczenie. I tak wcześniej czy później „komunikacja online” będzie się równać „komunikacji w Google”.
Zejdźmy niżej, do konkretnych funkcji. Wariant minimum to pozostawianie zakresu możliwości zbliżonych do opcji kont prywatnych. To mało prawdopodobne, ale nawet wtedy G+, zwłaszcza jako członek większej rodziny, będzie mieć pewne atuty. Po pierwsze „lubisiów” (fanów? followersów?) można ich dzięki kręgom łatwo segmentować. Na tych, którzy np. dzielą się treściami, na tych, którzy komentują itd. Albo, według innego klucza, np. na interesujących się konkretnym typem produktów firmy (choćby tematyką wydawanych książek). Po drugie poszerzona funkcjonalność Google Ads da pewnie możliwość targetowania reklam także w środowisku G+ i rozliczania ich w systemie aukcyjnym, jak na FB, tyle, że lepiej. Po trzecie, dzięki połączeniu z Google Analytics aktywność użytkowników w stosunku do marki będzie znacznie łatwiej policzyć, zmierzyć i ocenić niż na podstawie prostych statystyk administratora FB. Do tego dochodzą oczywiście sparks, wideoczaty. Możliwy jest też wariant maksimum, w którym G+ oszołomi nas bogactwem nowych opcji. Ale nie wierzę w to zbytnio. Myślę, że Google będzie odkrywać karty bardzo powoli, podtrzymując napięcie.
Z pojawienia się G+ bardzo się cieszę. Kibicuję projektowi. Wierzę, że w ciągu najbliższych dwóch-trzech lat przebuduje krajobraz social mediów. To dodatkowa dla agencji interaktywnych oraz naszych klientów. Z realizowanego przez nas jakiś czas temu badania wynikło, że aż 95% brand managerów uważa Facebook za najlepsze środowisko marketingowe. Wszyscy uważają, że muszą być właśnie tam! Oby Google zmienił te proporcje.
Norbert Kilen, strategy direktor, agencja interaktywna Think Kong
