Zdaniem ekspertów jest to przełomowy moment na rynku internetowej muzyki. Pierwsza piosenka – „Public Affair” Jessiki Simpson – kosztuje niecałe dwa dolary.
Wytwórnie zwykle stosują w plikach muzycznych zabezpieczenia typu DRM (digital rights management), które – ich zdaniem – ograniczają dalszą dystrybucję utworów i chronią prawa autorskie. Kody umożliwiają na przykład odgrywanie danego utworu tylko na określonym rodzaju odtwarzacza MP3.
Klient kupujący piosenki ze sklepu iTunes nie może ich odtwarzać na sprzęcie nie będącym produktem firmy Apple. Inne zabezpieczenia ograniczają liczbę kopii, jakie można stworzyć na podstawie kupionego oryginału.
Piosenka „Public Affair” nie ma kodów DRM, a zatem można ją odgrywać na wszystkich odtwarzaczach MP3.
Kompanie muzyczne argumentują, że zabezpieczenia DRM są niezbędne w walce z piractwem. Decyzja właściciela praw autorskich do „Public Affair”, Sony BMG, stanowi odwrót od dotychczasowej polityki firmy, która jeszcze rok temu walczyła o cyfrową ochronę swoich produktów. Zdaniem Suw Charman, szefowej konsumenckiej organizacji Open Rights Group, eksperyment jest bardzo istotny. „Mam nadzieję, że jest to początek nowego trendu Yahoo. Brak zabezpieczeń DRM to bardzo klarowna informacja” – powiedziała.
Internetowi dystrybutorzy twierdzą, że z cyfrowych ograniczeń korzystają tylko ich producenci, a wytwórnie muzyczne i tak na co dzień sprzedają niezabezpieczaną muzykę, w postaci płyt kompaktowych.
W oficjalnym muzycznym blogu Yahoo, dyrektor zarządzania produktem, Ian Rogers napisał: „Naszym zdaniem DRM nie daje korzyści artystom, wytwórniom ani konsumentom. Faktyczne korzyści odnoszą jedynie firmy technologiczne, zainteresowane ograniczaniem wyboru konsumenta do konkretnych platform technologicznych”.
Kupując piosenkę „Public Affair” można wybrać z listy imię, które potem wmontowywane jest w tekst utworu, co – zdaniem komentatorów – jest kolejnym ukłonem w stronę klienta.