Te na receptę w ciągu kilku godzin przywiezie osobiście farmaceuta – z takimi nowościami na e-rynek aptek wchodzi portal apteczny Doz.pl
Już od kilku tygodni e-apteka Doz.pl (skrót od programu „Dbam o zdrowie”) sprzedaje online leki, które pacjenci mogą odbierać we wskazanej przez siebie aptece tradycyjnej – jednej z 1,7 tys. aptek w Polsce uczestniczących w tym programie. Tak zamawiane farmaceutyki są tańsze niż kupowane w okienku. – W czerwcu klienci kupili już u nas przez internet leki za 1 mln zł. Mimo że nie zaczęliśmy się jeszcze reklamować – cieszy się Karol Piasecki, szef Doz.pl. Wczoraj na konferencji prasowej spółka zapowiedziała uruchomienie dostaw leków bezpośrednio do domu klienta.
Stworzony niedawno portal zdrowotno-apteczny Doz.pl to zawodnik wagi ciężkiej. Za firmą stoi spółka Central European Pharmaceutical Distribution (CEPD), która z kolei wyłoniła się w tym roku z giełdowej Polskiej Grupy Farmaceutycznej – jednego z największych graczy na wartym 21,5 mld zł rynku aptecznym w Polsce. Potencjał grupy powoduje, że może ona mocno namieszać na młodym e-rynku aptek, na którym dziś, oprócz dwóch dużych graczy – podkrakowskiego DomZdrowia.pl i białostockiego Cefarm24.pl – sprzedaje leki kilkadziesiąt lub więcej drobnych serwisów opartych zwykle o jedną lub kilka tradycyjnych aptek. Wielkość rynku jest oceniana luźno na kilkadziesiąt milionów złotych. Najstarszy DomZdrowia.pl w ub. roku miał 4,5 mln zł przychodów, na ten rok prognozuje 8 mln zł. Doz.pl zapowiada, że jeszcze w tym roku sprzeda w sieci leki za 10 mln zł.
– Przeciętna apteka ma na składzie kilka tysięcy leków. Apteki unikają trzymania tzw. „leżaków”, czyli leków, które ktoś kupi raz na parę tygodni. Ale nasze zaplecze to hurtownie. Dlatego możemy zaoferować w internecie kilkanaście tysięcy produktów – mówi Sławomir Rygielski z Doz.pl. Atutem nowej e-apteki ma być też sposób transportu. Rozporządzenie Ministerstwa Zdrowia nakazuje przewożenie leków m.in. w wydzielonych przestrzeniach z kontrolą temperatury (niektóre leki wymagają chłodu). W rzeczywistości e-apteki wysyłają dziś paczki z lekami przy pomocy zwykłych firm kurierskich. Doz.pl ma to robić w specjalnie przystosowanych autach należących do PGF-u.
Ponadto prawo dopuszcza wysyłkową sprzedaż tylko leków dostępnych bez recepty. Te e-apteki, które sprzedają leki na receptę, stosują wybieg prawny – pacjent wysyła receptę pocztą i „upoważnia” kuriera, by ten w jego imieniu odebrał lek z apteki. – My zaoferujemy leki na receptę, ale zgodnie z prawem – twierdzą szefowie Doz.pl. Po złożeniu zamówienia do pacjenta przyjedzie farmaceuta, który odbierze receptę i wyda lekarstwo.
Pacjent na dostawę ma czekać kilka godzin, maksimum dobę. – Opłata za przesyłkę będzie niższa od stawek firm kurierskich – zapewnia Rygielski. Minimalna kwota zamówienia to tylko 20 zł. W sierpniu dostawy leków do domu zostaną pilotażowo uruchomione w Warszawie i Poznaniu wspierane reklamą, m.in. na billboardach. Do końca roku usługa ma objąć cały kraj.
Tyle zapowiedzi. W jaki sposób kursowanie farmaceutów do domów pacjentów z niewielkimi zamówieniami w specjalnych autach ma być opłacalne? Tego firma nie zdradziła. Nie ujawniła też skali swych inwestycji w projekt internetowy. – PGF ma 500 samochodów dostawczych. Jeżdżą do aptek, szpitali, więc nie jest problemem podjechanie też do klienta indywidualnego – mówi tylko Michał John, rzecznik PGF.
Więcej na http://www.wyborcza.pl