Piotr Witkowski: Masz czarną teczkę?
Marcin Wypychowicz: Mam, nawet niejedną. Czemu pytasz?
PW: Otóż pytam, bo chciałem choć przez chwilę poczuć się, jak członek sejmowej komisji śledczej, zadający kolejne idiotyczne pytanie, łudząc się, iż jest ono kluczowe dla sprawy. Sądzę, że dla wyjaśnienia całej afery powinno jeszcze paść koniecznie pytanie o to, jakiego koloru skarpetki miał Piotr Niemczycki w czasie rozmowy z Lwem R. Tak, to z pewnością wiele by wyjaśniło. Panowie rozmawiali przecież nieopodal toalety?
MW: Tak i ten bąk, o którym mówiłem kilka tygodni temu, a raczej śmierdząca wstęga ciągnie się teraz po sali kolumnowej Sejmu Najjaśniejszej Rzeczpospolitej. W sprawie tak zwanego Rywina pojawiło się już tyle wątków i tyle nieudolnie zadanych pytań, że coraz dalej jesteśmy od wyjaśnienia zagadki. Coraz bardziej przekonujące wydają się słowa prokuratora Kapusty, który mówił, że przesłuchania powinien prowadzić właśnie jego resort – bez kamer i publiczności.
PW: Ale, czy to by coś zmieniło? Sprawa pozostanie chyba nadal równie tajemnicza, co skład kurczaka serwowanego w wietnamskich barach. A podejrzewa się, iż owym tajemniczym składnikiem jest po prostu zdechły kot. Czy tak jest i w tym wypadku, trudno rokować. Skoro jesteśmy przy padlinie, warto wspomnieć o nowym reality show na antenie TVN, którego bohaterem jest człowiek, który zrobił karierę muzyczną, pomimo tego, że nie potrafi śpiewać. Na scenie po prostu zdziera sobie struny głosowe. Zwą go Michał Wiśniewski.
MW: No cóż, prawidła jakimi rządzi się telewizja komercyjna są takie, że dostarcza się odbiorcy igrzysk zamiast chleba. (Zresztą polska telewizja publiczna też rządzi się tymi prawami, sic!). TVN zazwyczaj trafnie dostosowuje się do wymagań rynku, a nawet jeśli czasem coś nie znajdzie zainteresowania wśród widzów, szybko to koryguje. Twórczość Michała Wiśniewskiego może jest i żadna, muzyka prymitywna a teksty żałosne, ale trzeba przyznać, że gość jest showmanem pełną gębą. Wyróżnia się, szokuje, zaskakuje – tego właśnie chce widz, trzeba mu tego dostarczyć. Zamiast atakować stację telewizyjną powinniśmy raczej podyskutować o gustach widzów. Ale robić tego nie możemy, bo z założenia o gustach i kolorach się nie dyskutuje.
PW: Szum, który powstał wokół kiczu, jakim jest zespół Ich Troje, czasem mnie jednak przeraża. Na szczęście niedzielnego show z udziałem Michała Wiśniewskiego nie prowadzi czołowa gwiazda TVN Andrzej Sołtysik, więc nie wszystko stracone, a dawka kiczu jest utrzymana w normie. Tymczasem w poniedziałek rozdano Wiktory 2002. Mając już kilka nagród przy sobie można mówić, iż impreza ta jest machiną promocyjną TVP, jak zrobił jeden z gwiazdorów komercyjnej telewizji, jednak nikt nie odbierze Justynie Pochanke z TVN24 dwóch statuetek, które zasłużenie otrzymała.
MW: Impreza jest samo napędzającą się machiną TVP. Mówił już o tym Tomasz Lis, który wystąpił z Akademii przyznającej tę nagrodę. Skoro większość kapituły tworzą byli lub obecni pracownicy gmachu przy Woronicza, bo przez lata nie było w Polsce innej telewizji niż publiczna, trudno się dziwić, że 90 proc. nagrodzonych to właśnie ludzie TVP. Lis tłumaczył, że konkurs stał się promocyjną imprezą TVP a przedstawiciele innych stacji grają w nim role statystów. Trudno się z tym nie zgodzić. Ja mówiąc szczerze z dużą niechęcią podchodzę do imprez typu Fryderyki, Wiktory, itp. Zawsze nagrody przyznaje jakaś nieznana kapituła, według sobie tylko znanego klucza. Imprezy prowadzone są wciąż przez te same osoby, na scenę wchodzą wciąż te same postaci, a realizatorzy pokazują „na przebitkę” uśmiechnięte facjaty Roberta Kwiatkowskiego, Sławomira Zielińskiego i Niny Terentiew. No, ale może są pierwsze jaskółki że to się zmienia? W końcu nagrody w dwóch eksponowanych kategoriach otrzymała reprezentantka komercyjnej stacji? Miejmy nadzieję. Mam dość ciągłego nagradzania „Trojga Przyjaciół z Opola”. Są inne telewizje a w nich godni docenienia ludzie.
PW: Być może niebawem z zaszczytnego stanowiska prezesa TVP będzie musiał odejść Robert Kwiatkowski. Może wtedy coś się zmieni w kwestii Wiktorów? Ale w obliczu ostatnich wydarzeń to akurat mało istotna kwestia. Powiązania dwóch przyjaciół, jakimi są Kwiatkowski i Czarzasty, mogą u niejednego zdrowego człowieka wywołać niestrawność. Do tego dochodzą jeszcze kwestie niezależności mediów publicznych. Weźmy pod uwagę choćby odejście z redakcji Wiadomości TVP Katarzyny Kolendy-Zaleskiej. Z całym szacunkiem dla TVN24, nie odchodzi się z największego programu informacyjnego w kraju do stacji o małym zasięgu bez powodu.
MW: Dlaczego nie? Nie ważny jest zasięg a warunki pracy. Cóż z tego, że będziesz pracował w stacji o największym zasięgu, oglądalności i wpływach z reklamy, skoro na ręce patrzyć będzie ci dziesięciu kierowników i delegatów partyjnych. Czy komfortowe są warunki pracy, w której „ktoś z góry” dzwoni i mówi: „tego nie puszczamy”, albo „to wytnijmy, puśćmy tylko część”? Na pewno nie. Jeżeli dziennikarz posiada swój system wartości, który nie pozwala my być uległym wobec nacisków – odchodzi. Są granice kompromisów. Lepiej już pracować w mniejszej stacji, o mniejszej oglądalności i zasięgu, ale za to bez nieświeżego oddechu partyjnych watażków na plecach. Katarzyna Kolenda-Zaleska powiedziała zresztą w jednym z wywiadów, że nie oglądalność jest w jej pracy najważniejsza, ale właśnie swoboda działania.
PW: Nie oszukujmy się jednak, iż oglądalność jest ważnym czynnikiem. Łatwiej wywalczyć podwyżkę u większego nadawcy, niż mniejszego. W TVP musi dziać się naprawdę źle, skoro dziennikarze tego pokroju decydują się na przejście. W gruncie rzeczy miałem na myśli mniej więcej to samo, co ty, więc chyba jesteśmy zgodni!? Cóż, śmiesznie w tej sytuacji mediów publicznych wyglądają odznaczenia, jakie od prezydenta „za zasługi” otrzymali twórcy Sygnałów Dnia Programu 1 Polskiego Radia.
MW: Trzeba jednak przyznać, że pan prezydent coraz rzadziej odznacza „zasłużonych”. Widocznie minister Szymczycha jest mniej szczodry w wydawaniu medali z pałacowego magazynu niż jego poprzednik. Za to w tym tygodniu musiał odpisać ze stanu 4 okładki na odwołania starych i powołania nowych ministrów. Na szczęście jednak hurtowe odznaczenia najwyższymi honorami państwowymi odchodzą powoli w niepamięć. I bardzo dobrze.
PW: Tymczasem szykuje nam się nowa stacja informacyjna ze stajni TVN – tym razem o pogodzie. Ma ona ruszyć na przełomie kwietnia i maja. Warto wspomnieć również, iż z początkiem marca radio Tok FM zmieniło swoje oblicze. Teraz jest to radio prawie wyłącznie informacyjne. Między emitowanymi, co 15 min. serwisami, na antenie serwowany jest stary dobry rock.
MW: Miniony tydzień przyniósł dobrą wiadomość dla właścicieli stacji radiowych i telewizyjnych: koniec z zakazem reklamy piwa przed 23:00. Sejm pozwolił puszczać spoty reklamujące złocisty napój już po 20:00. Reklamy piwa wrócą również na uliczne billboardy. Jeżeli znowelizowaną ustawę o wychowaniu w trzeźwości podpisze prezydent, budżety mediów zapewne wzbogacą się o pieniądze płynące z browarów. Miejmy nadzieję, bo wytwórcy piwa zaniepokojeni są zapisem nakładającym na nich 10-proc. opłatę na fundusz, z którego będzie się dofinansowywać pozalekcyjne zajęcia sportowe dla dzieci i młodzieży.
Rozmawiali: Piotr Witkowski, Marcin Wypychowicz