W momencie debiutu K Mag był zapowiadany jako magazyn, który ma zapełnić lukę na polskim rynku wydawniczym, nie posiadający konkurencji w swoim segmencie. Czy te słowa są nadal aktualne?
Myślę, że jeszcze bardziej niż na początku. Przez te dwa lata udowodniliśmy, że była potrzeba odważnego magazynu o stylu i kulturze dla kobiet i mężczyzn jednocześnie. Magazyn, który poleca tylko wybrane, dobre rzeczy, a nie krytykuje. Selekcjonuje najciekawsze rzeczy z chaosu informacji i propozycji. Jest przy tym wyszukiwarką nowych talentów. Daje szansę młodym fotografom, artystom, projektantom. Jako pierwszy publikuje ich prace.
Najlepszym dowodem na to jest powiększenie przez nas nakładu do 60 000 egzemplarzy przy nakładzie kontrolowanym. Powstaliśmy w okresie recesji, kiedy dużo magazynów się zamykało, a my jednak nie tylko przetrwaliśmy, ale staliśmy się rozpoznawalnym znakiem jakości.
Jaka jest recepta na przetrwanie?
Najważniejsze to tworzyć magazyn z duszą. Pismo, które nie jest wyłącznie produktem marketingowym, powstaje z pasji. K Mag od początku był wymyślony tak, aby stworzyć w około siebie swojego rodzaju platformę dla młodych twórców ze świata mody, fotografii i kultury. Przy okazji sam stał się wyznacznikiem prestiżu.
Świadczy o tym chociażby fakt, że zostaliśmy zaproszeni do patronowania największych targów mody na świecie Bread And Butter w Berlinie, a prestiżowy almanach mediów i reklamy, paryski „Le Book” umieścił nasza okładkę wśród 100 najlepszych projektów roku. W Polsce K Mag hucznie otwiera najciekawsze wydarzenia kulturalne jak Polish Fashion Week w Łodzi, festiwal Art And Fashion w Poznaniu czy Miesiąc Fotografii w Krakowie. Jesteśmy obecni na setkach imprez muzycznych, artystycznych, modowych i filmowych w całej Polsce.
Czy aktualna pozycja pisma na rynku jest dla Was satysfakcjonująca?
Ja zawsze mam niedosyt, więc wyznaczam sobie nowe cele. Cieszę się, że docieramy do coraz bardziej masowego odbiorcy z tak nowym kontentem. Dzięki współpracy z siecią kin Cinema City nasz magazyn jest znany i rozpoznawalny w całym kraju. Jeżeli ktoś ma produkt dla grupy trendsetterów, myśli od razu o nas. To wielki sukces.
Jaką rolę w budowaniu wizerunku tytułu pełni kmag.pl?
Serwis kmag.pl jest równoległym medium. W zasadzie żyje swoim życiem, gdyż 70% jego zawartości to pełne kreatywnych prac profile ludzi z całego kraju. Pokazują swoje zdjęcia, ilustracje, obrazy, plakaty, ubrania, teksty, a nawet załączają pliki z muzyka i filmy…
Dla mnie to kopalnia nowych talentów. Co tydzień wybieramy z fotoedytorem najciekawszych twórców i co miesiąc zapraszamy najlepszego według nas na łamy magazynu. Później część z nich dostaje możliwość pracy u nas. To daje młodym ludziom motywację. Nie muszą mieć koneksji, by w centrum. Wystarczy, że mają pomysł, są świadomi tego co modne na świecie i pokażą to na naszym portalu. Jakie są nasze gusta, widać w magazynie, więc dostają od nas wskazówki trendów w estetyce… To genialne mieć taką możliwość. Teraz stworzyliśmy dodatkowo wersję K Mag na iPada, więc coraz łatwiej nas mieć.
Plany na kolejny rok?
W tym roku stawiamy na sprzedaż. Chcemy pozyskać jeszcze większą ilość punktów dystrybucji. Wspieramy ją ogólnopolską reklamą w kinach, a także w innych mediach i internecie. Nasza strona profilowa na Facebooku liczy już 10 tys. fanów, w tym roku co najmniej ją podwoimy. Ponadto planujemy autorskie nagrody magazynu K Mag. Czyli wielka galę promującą nowe twarze show biznesu. Ale o tym powiemy więcej już wkrótce…
Rozmawiał Łukasz Macheta
