Bowie prezentuje w swoim programie wersje studyjne i koncertowe głównie swoich nagrań, przewidywane są występy na żywo ale jest również miejsce na innych, ulubionych wykonawców gwiazdy rocka.
Czy piosenkarzowi uda się to, co nie udało się dotąd nikomu – sprawić, by użytkownicy internetu płacili za słuchanie muzyki? Miesięczna subskrypcja serwisu (davidbowie.com)kosztuje nieco poniżej 6 dolarów, a w przypadku, gdy Bowienet (bo tak brzmi jego nazwa) pełni również rolę dostawcy Internetu – niemal $15.
Użytkowncy Bowienet’u oprócz słuchania autorskiej radiostacji, mogą również dzielić się ze sobą „pomysłami, muzyką, sztuką, poezją i prozą”.
Dzięki przychodom z abonamentu, możliwe jest płacenie wykonawcom i twórcom muzyki za ich pracę – prawami autorskimi zajmuje się program dbający o to, by do kompanii stowarzyszających wykonawców docierały dokładne informacje jaki utwór i o której godzinie był odtwarzany 'na antenie’ internetowego medium.
„Możliwości takiego rozwiązania są nieskończone.” – twierdzi Bowie – „Udało nam się tak sformatować stację, że trafia ona w gusta muzyczne oraz indywidualne wymagania naszych członków, nie łamiąc przy tym praw kompozytorów i wydawców.”