Pytany o powód decyzji o pisaniu internetowego pamiętnika Marcinkiewicz mówi: ‘do bloga namawiał mnie od dawna Konrad Ciesiołkiewicz, a ostatecznie przekonali synowie; będą to moje całkowicie prywatne przemyślenia.’
W pierwszym wpisie były premier wspomina pierwsze dni po zakończeniu sprawowania funkcji szefa rządu: 'zastanawiałem się jak wyrzucić z siebie cały balast rządzenia, cały stres i ogromne napięcie gromadzone przez 9 miesięcy. Jak urodzić coś nowego, zupełnie innego? Co zrobić, by nie popaść w rutynę i dać powiew świeżości?’ – pisze Marcinkiewicz na swoim blogu.
Blog dostępny jest na stronie kmarcinkiewicz.blog.onet.pl, a aktualizowane wpisy będą zamieszczane także w serwisie wiadomości.onet.pl – Blog będzie uzupełniany prawie codziennie, a na pewno kilka razy w tygodniu – mówi Dziennikowi Kondrad Ciesiołkiewicz, były rzecznik rządu Marcinkiewicza
Co na to specjaliści od wizerunku? – Dobry pomysł na zdobywanie nowych zwolenników – tak określił decyzję o blogowaniu przez byłego premiera pytany przez Dziennik Adam Łaszyn, specjalista od marketingu politycznego.
Natomiast zdaniem Andrzeja Stankiewicza, dziennikarza Rzeczpospolitej ‘blog to oczywiście ukłon w kierunku młodych – bo w tej grupie poparcie dla niego jest stosunkowo małe.’ – Już pierwszy wpis ma pokazać Marcinkiewicza jako luzaka (kobiety, taniec i sporty), trochę zdystansowanego wobec PiS i Kaczyńskich – mówi nam Stankiewicz. Dodaje, że jest to pomysł ‘znacznie skuteczniejszy od nudnawych stron www polityków, które zazwyczaj rodzą się przed wyborami, a umierają po.’
Założenie bloga przez byłego premiera nie dziwi Michała Karnowskiego z Newsweeka. – To normalny i akceptowalny ruch polityka szukającego kontaktu z wyborcą. Jest oczywiste, że będzie to miejsce agitacji wyborczej, okraszone kilkoma smaczkami gdzie indziej
trudno dostępnymi – komentuje dla nas Karnowski.
Naszym zdaniem. Marcinkiewicz to jeden z nielicznych polskich polityków, którzy zdecydowali się na pisanie internetowego pamiętnika i komunikowanie się w ten sposób ze społeczeństwem. Swój blog pisze także m.in. eurodeputowany Samoobrony Ryszard Czarnecki, którego pamiętnik – jak twierdzi autor – ma ponad 50 tys. odsłon dziennie, a informacje podane na nim często są cytowane w mediach tradycyjnych. Niedawno powstał także blog kolejnego europosła – Marka Siwca.
To jednak wyjątki potwierdzające regułę, że dla większości polskich polityków wykorzystanie Internetu, a tym bardziej blogów do kontaktu z wyborcami to czarna magia. W czerwcu Dziennik Wschodni zapytał trzech znanych polityków z Lubelszczyzny o to, czy byliby chętni pisać bloga. Wszyscy odpowiedzieli, że nie mają na to czasu.
Inaczej jest zagranicą np. we Francji i w Anglii. Tam większość polityków komunikuje się w ten sposób ze społeczeństwem. Swoje blogi piszą nie tylko mniej znani politycy, ale także Ci z pierwszych stron gazet m. in. Segolene Royal, najpoważniejsza według sondaży kandydatka na prezydenta Francji. Blogi aktywnie w swojej kampanii wykorzystywał także Howard Dean, jeden z kandydatów Demokratów na prezydenta USA w 2004 r.
Według najnowszych danych Netrack z fali marzec – maj 2006r. z Internetu korzysta w Polsce 37,7 proc. ludzi czyli 11,3 mln osób i liczba ta ciągle rośnie. Liczba blogów według szacunków portalu blogherald.com z października 2005r. wynosi w naszym kraju 1,6 mln i także rośnie. Z tej siły będą musieli sobie w końcu zdać sprawę także nasi politycy, jeśli będą chcieli pozyskać wyborców, którzy już teraz serfują i blogują.