Dla wielu podstawowe znaczenia ma kontakt twarzą w twarz. Dziś na szczęście istnieją internetowe systemy wideokonferencyjne pozwalające na przyjazne połączenia one-2-one.
Rynek wideokonferencji systematycznie rośnie, istotne znaczenie mają tu trzy elementy: 1. czynniki ekonomiczne, czyli redukcja kosztów obsługi, 2. czynniki technologiczne, coraz powszechniejsza dostępność internetu i sprzętu z wbudowanym mikrofonem/kamerą, 3. czynniki społeczne – zmiany w podejściu do nowych mediów, potrzeba kontaktów on line z dowolnego miejsca (zjawisko technologicznej nomadyzacji)
Według firmy doradczej Frost & Sullivan w 2010 r. i w latach kolejnych rozwijający się region Europy Środkowo-Wschodniej, w tym Polska ma szansę zostać liderem w dziedzinie konferencji internetowych. Tym samym zwiększać się będą także branże, płaszczyzny, w których wideoczaty będą miały coraz powszechniejsze zastosowanie, mam tu na myśli przede wszystkim handel, usługi, administrację i przede finanse i bankowość.
Warto zatrzymać się przy tym segmencie, który stawia na wysokie standardy bezpieczeństwa i jednocześnie potrzebuje masowej komunikacji.
Nowoczesne systemy jak np. MyBOX Platform nie wymagają żadnej instalacji, a rozmowa „twarzą w twarz” z konsultantką nie musi być związana z udawaniem się do banku czy ubezpieczyciela. By nawiązać połączenie wideo wystarczy zwykły komputer z dostępem do internetu, dowolna przeglądarka, mikrofon i kamera. W sektorze bankowym pionierem wideoczatów jest ING Bank, który swój system wdrożył pod koniec ubiegłego roku. Ale to pierwszy etap w rozwoju tego typu usług.
Dla klientów ważne jest tutaj pokonanie psychologicznej bariery anonimowości. Uzgadniając szczegóły widzimy specjalistę, który za pomocą platformy komunikacyjnej w trakcie rozmowy wysyła nam dedykowaną umowę (nie musimy szukać na www plików do pobrania), mamy czas, żeby w domowym zaciszu przemyśleć ofertę i nie wstając od komputera prawnie i bezpiecznie zaakceptować przedstawione dokumenty. Bankowe wideoczaty zintegrowane są z certyfikowanymi systemami podpisu elektronicznego.
Duża konkurencja na rynkach finansowych sprzyja tego typu rozwiązaniom, to ukłon w stronę klientów ceniących swój czas, pieniądze i indywidualny kontakt ze sprzedawcą. Dla banków to zdecydowana redukcja kosztów, bez konieczności rozbudowy oddziałów i stanowisk pracy z jednoczesnym – tak ważnym dla klienta zachowaniem kontaktów twarzą w twarz.
Wilhelm Rożewski, dyrektor ds. rozwoju w Grupie One-2-One