Mediarun.com

Próba przejęcia Radia Zet – brak podstaw do oskarżenia

Próba przejęcia Radia Zet - brak podstaw do oskarżenia Eurozet i 12187 big24

wczoraj Rzeczpospolita – próbował w 2002 r. zdobyć udziały w Radiu Zet za pomocą szantażu i sfałszowanych dokumentów.


– Z naszego punktu widzenia sprawa jest zakończona, bo jedna osoba została skazana, a prokuratura nie uzyskała żadnych dowodów, które pozwalałyby na postawienie oficerowi zarzutów – powiedział rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie Maciej Kujawski. Dodał, że gdyby pojawiły się nowe dowody, śledztwo można byłoby kontynuować, ale podkreślił, że takich dowodów nie ma w artykule gazety.


Według Rzeczpospolitej Dębiec pojawił się w spółce Eurozet (właściciel Radia Zet) w październiku 2002 r. Zażądał pieniędzy albo udziałów w spółce. Próbował je uzyskać na podstawie sfałszowanej umowy, według której córka założyciela stacji Katarzyna Woyciechowska, będąca jednym z udziałowców Eurozetu, pożyczyła od dwóch osób 400 tys. dolarów. Dębiec twierdził, że Woyciechowska nie oddała pieniędzy, musi więc zrzec się 10 proc. udziałów w spółce.
 
Rzeczpospolita ustaliła, że w tym samym czasie na adres KRRiT nadchodziły listy mówiące o przejęciu Eurozetu przez „lewy” kapitał.


Sprawę z wniosku Eurozet badała prokuratura. Jedynym rezultatem było skazanie na 3 lata więzienia oszustki spod Białegostoku, która podpisała się na sfałszowanej umowie, z którą Dębiec zjawił się w Eurozecie. Według „Rz”, pytanie o to, kto naprawdę za tym stał i czy to przypadek, że koło Radia Zet kręcił się ktoś w tym samym czasie, kiedy ktoś inny kręcił się wokół Agory, pozostaje wciąż bez odpowiedzi.

Exit mobile version