O ile jednak przed tragedią, która dotknęła USA, traktowano je jako zwyczajne osłabienie koniunktury, o tyle po 11 września okazało się, że ta intratna dotychczas dziedzina usług może pogrążyć się w recesji.
Takiego zdania jest cytowany przez agencję Bloomberga Alain de Pouzilhac, dyrektor generalny francuskiej agencji reklamowej Havas Advertising.
Firma ta, należąca do światowej czołówki, przedstawiła właśnie wyniki za I półrocze, które wykazały stratę w wysokości 28 mln euro, wobec zysku wynoszącego 29 mln euro w podobnym okresie rok wcześniej. Na domiar złego, nic nie wskazuje na rychłą poprawę sytuacji. Większość przedsiębiorstw odłożyło bowiem zapowiadane wcześniej kampanie reklamowe.
Do klientów Havas należą m.in. producent samochodów PSA Peugeot Citroën oraz potentat przemysłu lotniczego Airbus.
Kłopoty finansowe francuskiej spółki są tym większe, że rozwinęła ona działalność na amerykańskim rynku reklamowym, który szczególnie dotkliwie odczuł skutki niedawnego ataku terrorystycznego.
Firma badawcza Zenith Media stwierdziła w sierpniu, że w skali całego roku wydatki na reklamę na siedmiu największych rynkach zmniejszą się prawdopodobnie o 2,6%, co byłoby pierwszym spadkiem od dziesięciu lat. Jeszcze na początku bieżącego roku spodziewała się ona 6-proc. wzrostu.
Zdaniem szefa Havas, poprawa może nastąpić najwcześniej w 2003 r. Załamanie koniunktury na rynku reklamowym było tak gwałtowne, że firmy tej branży nie zdążyły zredukować kosztów i dopiero teraz szukają oszczędności.
Havas postanowił zwolnić 1200 pracowników, tj. około 5% personelu, i zrezygnować z części działalności. Na koszty tej operacji przeznaczono 77 mln euro. Dzięki reorganizacji firma spodziewa się zaoszczędzić w tym roku około 44 mln euro oraz dalsze 88 mln euro w roku przyszłym.
Ze względu na nagłe pogorszenie koniunktury francuska spółka zrezygnowała też z próby przejęcia za 425 mln funtów (629 mln USD) brytyjskiej Tempus Group.