Holenderska spółka Consumer Empowerment zawiesiła rozpowszechnianie w sieci systemu Kazaa, czyli oprogramowania służącego – jak niegdyś Napster – do wymiany plików pomiędzy użytkownikami sieci. Taką decyzję na firmie wymusił amsterdamski sąd, po skardze złożonej przez europejską grupę ochrony praw autorskich wydawców muzycznych.
Działanie systemu opracowanego przez firmę z Holandii jest podobne do działającego niegdyś Napstera. Użytkownik instaluje oprogramowanie, rejestruje się w serwisie i poprzez nieskomplikowaną wyszukiwarkę może znaleźć nie tylko większość nagrań muzycznych, ale i programów komputerowych, m.in. najnowszy system operacyjny MS Windows XP.
Jak na razie, z serwisu nadal mogą korzystać jego dotychczasowi użytkownicy. Sytuacja może się jednak prędko zmienić. Tego właśnie chce porozumienie europejskich wydawców na rzecz ochrony praw autorskich. Zablokowanie opracowanej przez Consumer Empowerment technologii Fasttrack spowoduje automatyczne zamknięcie systemów Grokster i Morpheus, które – tak, jak Kazaa – na niej właśnie bazowały.
Orzeczenie sądu może oznaczać dla prawowitych właścicieli praw autorskich kolejny sukces w walce z serwisami internetowymi nowej generacji, które naraziły potentatów muzycznych na wielomilionowe straty. Kazaa okazał się jednak o wiele bardziej popularnym serwisem, niż zamknięty w zeszłym roku Napster, obsługując dziennie nawet kilka milionów użytkowników.
Tymczasem Consumer Empowerment i inni użytkownicy systemu Fasttrack uważają, że nie mogą odpowiadać za nielegalne czyny użytkowników systemu. Powód? Nie archiwizuje on lokalizacji plików podobnie, jak Napster. W zamian za to serwis wybierał użytkowników z najszybszymi łączami, którzy pełnili rolę bramek kierujących ruchem w Fasttracku. Firmy zatem nie poczuwają się do winy.
Tego typu wyjaśnienia nie zmienią jednak sytuacji, a kolejne, mniejsze serwisy oferujące wymianę plików pomiędzy użytkownikami sieci mogą w najbliższym czasie zostać również pozwane. Tymczasem pierwowzór wszelkiego zła, serwis Napster wypuścił na rynek wersję beta swojego nowego systemu. Tutaj za muzykę trzeba już jednak płacić… Niestety wybór jest słaby, gdyż firmie nie udało się podpisać kontraktów z żadnymi znacznymi wytwórniami płytowymi. Do uruchomienia własnych serwisów szykuje się tymczasem Vivendi.