Pozew Zbigniewa Ziobry ma związek z ujawnioną przez Gazetę Wyborczą jesienią 2010 roku sprawą inwigilowania dziennikarzy. Według informacji Wyborczej policja i służby specjalne w czasach rządów PiS zbierały informacje o połączeniach telefonicznych dziennikarzy z RMF, Radia Zet, TVN24, Polityki, Rzeczpospolitej, Newsweeka i Gazety Wyborczej.
Wśród pokrzywdzonych był m.in. dziennikarz Newsweeka Andrzej Stankiewicz, który w ostrych słowach skomentował informacje o inwigilowaniu przedstawicieli mediów:
„Ziobro przygotował aferę gruntową, Ziobro doprowadził do przecieku w tej sprawie, a źródeł przecieku szukał w moim telefonie. To żałosne. Panie Ziobro, jeśli podniecają pana moje billingi, to chętnie je panu dam. Panie Zbyszku, pan się nie boi” – pisał wówczas na portalu newsweek.pl Andrzej Stankiewicz.
To właśnie za te słowa dziennikarz ma odpowiadać przed sądem. W uzasadnieniu pozwu pełnomocnik byłego ministra sprawiedliwości napisał, że Ziobro nie przygotowywał afery gruntowej (robiło to CBA) i nie inwigilował dziennikarza (czyniło to ABW).
Zbigniew Ziobro żąda przeprosin od redakcji, dziennikarza i 50 tysięcy złotych złotych odszkodowania.