Wydawcy uważają, że władze mają możliwość wpływania finansowo na pisma. W każdej chwili mogą przecież zrezygnować z zamieszczania ogłoszeń i komunikatów na łamach ich gazet. – Pewnego dnia skrytykowałem burmistrza Ursynowa i urząd przestał zamieszczać reklamy w mojej gazecie. Dostała je „Gazeta Prywatna” wydawana przez burmistrza – powiedział Andrzej Rogiński, wydawca gazety „Południe – Głos Mokotowa i Ursynowa”.
Komisja kultury i środków przekazu Senatu oraz Izba Wydawców Prasy zorganizowały konferencję, na której szeroko poruszane były problemy prasy lokalnej. Upłynęła ona pod hasłem przewodnim 'Prasa lokalna w budowie społeczeństwa obywatelskiego’.
Niestety w Polsce trudno jest o całkowicie niezależną prasę lokalną, ponieważ wiele tytułów przynosi tylko i wyłącznie straty. Często zdarza się, że dziennikarze muszą prosić starostę o pozwolenie na zamieszczenie artykułu. W specjalnym oświadczeniu, które przyjęli uczestnicy konferencji stwierdzono, że nie nalezy łączyć funkcji biuletynu informacyjnego – organu administracji z funkcją niezależnej prasy.
W Polsce mamy około 3 tys. tytułów lokalnych. Najbardziej rozwiniętym regionem pod tym względem jest Śląsk, ale dużo gazet wydawane jest też na Mazowszu, Wielkopolsce i Małopolsce.