Andrzej Mielcarek, redaktor naczelny Dziennika Wschodniego odbył 2 września rozmowę z byłym ministrem sprawiedliwości. Polityk zarzucił gazecie pisanie kłamstw o SLD i zapowiedział, że poprosi swoich przyjaciół biznesowych, aby nie ogłaszali się w gazecie. Mielcarek odebrał rozmowę jako groźbę. Sprawę nagłośniła wczoraj Rzeczpospolita, należąca do tego samego koncernu prasowego. Kurczuk jest najbardziej zdenerwowany tekstami Katarzyny Pasiecznej, która od wielu miesięcy informowała o zakulisowych rozgrywkach w SLD na lubelszczyźnie.
Według dziennikarki niepokojące sygnały zaczęły pojawiać się już wcześniej. – To były anonimowe telefony i listy, których autorzy chcieli mnie zastraszyć, żebym nie pisała o tych, o których piszę – powiedziała Pasieczna na łamach Gazety Wyborczej. Z ust Kurczuka miały też paść słowa: „Mógłbym panią załatwić tak, że pracy w Lublinie już by pani nie znalazła”. W poniedziałek dziennikarze złożyli doniesienie do lubelskiej prokuratury okręgowej i ABW. Dołączyli także kasetę z nagraniem rozmowy Mielcarka i Kurczuka.