Multimilioner przejął prawicowy Le Figaro wiosną bieżącego roku. Wtedy już obawiano się o niezależne informacje na temat konkurentów Dessaulta, który jest jednym z najbardziej znaczących przemysłowców we Francji. Do tego doszły jeszcze obawy związane z polityką. Jak dotąd, już dwa razy udowodniono ingerencję w obiektywność gazety. Nic dziwnego, bo Dessault jest przecież politykiem. Punktem zapalnym jest tutaj centroprawica.
93 proc. dziennikarzy wystosowało specjalną petycję, w której domagają się zaniechania tego typu praktyk. Biznesmen stwierdził, że to on jest głównym sędzią tego co powinna zamieszczać gazeta. Dodał, że niektóre wiadomości mogą zaszkodzić interesom politycznym i gospodarczym Francji, więc lepiej ich w ogóle nie publikować. Le Figaro od lat był ściśle związany za dziennik konserwatywny i wspomagający centroprawicę. Analitycy obawiają, że obecnie francuski rynek medialny jest kontrolowany przez dwie grupy.