Zamiast niej wystartowały Dialog i Telefonia Kolejowa. Z dotychczasowych graczy do zawodów przystąpił tylko Orange.
Ostatni dzień składania ofert na rezerwację częstotliwości GSM 1800 miał posmak sensacji. I to wielokrotnej. Pierwszą było pojawienie się w siedzibie Urzędu Regulacji Telekomunikacji i Poczty (URTiP), organizatora przetargu, dwóch przedstawicieli Dialogu, operatora stacjonarnego należącego do KGHM. Firma nie brała udziału w pierwszej, nierozstrzygniętej edycji przetargu zorganizowanej na początku zeszłego roku.
Zaraz potem hall urzędu, w którym czekali dziennikarze, przebiegła wiadomość o rezygnacji Polkomtela. Operator Plusa postanowił pójść w ślady PTC, która już w zeszłym tygodniu poinformowała, że wycofuje się ze startu. Trzecią niespodzianką było przybycie przedstawicieli Telefonii Kolejowej (spółki PKP i Skarbu Państwa). Ta firma również nie wystartowała w pierwszej edycji przetargu. Największą rewelacją było jednak wycofanie się P4 – spółki posiadającej już rezerwację na częstotliwość telefonii 3. Generacji (tzw. UMTS).
Brała ona udział w zeszłorocznym przetargu na GSM i teraz była wymieniana jako pewny zawodnik. Pewność tę utwierdzały sygnały przekazywane do wczoraj przez przedstawicieli firmy. Jednak zamiast złożyć ofertę wysłannicy P4 spokojnie odczekali w recepcji urzędu do godziny 15.00, kiedy upłynął termin składania dokumentów. Zaraz potem wyszli. Jakie były powody wycofania się P4?
– Po przemyśleniu sprawy uznaliśmy, że nie jesteśmy zainteresowani posiadaniem sieci GSM. Będziemy koncentrować się na telefonii UMTS – mówi Jolanta Ciesielska, rzecznik Netii, która wraz z funduszem kapitałowym Novator jest właścicielem P4. Czemu zatem przedstawiciele P4 w ogóle pojawili się w URTiP?
– Decyzje podejmuje się czasem w ostatniej chwili – wyjaśnia Jolatna Ciesielska.
Decyzja P4 nie wywołuje wielkiego zdziwienia analityków. Wielu z nich sceptycznie patrzy na pomysł budowania jeszcze jednej sieci GSM.
– Tworzenie własnej sieci to duże ryzyko. Netia przekonała się o tym przy okazji budowy sieci stacjonarnej w latach 90. Za kilka miliardów dolarów położyła najnowocześniejszą infrastrukturę w kraju, z którą potem nie miała co zrobić. Gdyby nie umorzenie długów, firma by zbankrutowała – przypomina Krzysztof Kaczmarczyk z DB Securities.
Własna sieć jest opłacalna tylko przy dużej liczbie klientów. Według szacunków Krzysztofa Kaczmarczyka, musi ich być przynajmniej 2 mln. Pozyskanie takiej liczby może zająć dużo czasu i na pewno będzie kosztować sporo pieniędzy. Budowa sieci GSM to, zdaniem analityków, wydatek rzędu 1 mld euro.
Czas zwrotu takiej inwestycji w przypadku 4. operatora może wynieść nawet kilkanaście – kilkadziesiąt lat.